Brama Akademii

1
Brama Akademii w Karlgardzie była tak okazała, jak i sama uczelnia, choć wydawało się, że jej ogrom to przerost formy nad treścią. Wysokie mury nie mogły chronić szkoły bardziej niż umiejętności magiczne nauczycieli, ale również samych uczniów. Strażnicy miejscy, rozstawieni po obu stronach wejścia, byli ledwie mikrą siłą w porównaniu z magią bywalców tego miejsca.

Nad bramą górował gmach Akademii, zaś niżej, jeszcze przed zabudowaniami, rozciągały się ogrody. Zieleń kusiła przechodniów, choć była niedostępna dla zwykłych mieszkańców. Do utrzymania takiego stanu roślin z pewnością musiała przyczynić się magia, gdy wysuszona na popiół ziemia nie mogła zapewnić im wszystkiego, czego potrzebowały.

POST BARDA
Z dzielnicy rzemieślniczej
Kamira dobrze znała tę bramę. Łuk nad przejściem, naznaczony tekstami pochwalnymi ku czci Drwimira, kazał jej zatrzymać się na moment i wznieść oczy ku inskrypcji. Nigdy tak naprawdę nie miała czasu, by przyjrzeć im się dokładnie. Ale czy teraz mogła poświęcić chwilę? Udało się znaleźć miejsce, gdzie mogli się zatrzymać, choć koszt był zbyt wysoki, by zaakceptować go bez bolesnego poczucia oszustwa. Azeliel jednak potrzebował spokoju. Z każdą minutą jego stan się pogarszał. Moc, użyczona mu przez Venlę, topniała, a ciało poddawało się degeneratywnej mocy demona. Lampa drżała przy boku Kamirin. Pijawka wiedziała, co ją czeka.

Przy bramie stała orczyca. Strażniczka wyglądała na znudzoną, ale uśmiechnęła się, gdy zobaczyła nadchodzących Kamirin i Kherkima. Jej nieładna twarz rozjaśniła się. Jeden z jej kłów, wystających spod dolnej wargi, był ułamany.

Kobieta bez słowa wyciągnęła dłoń w kierunku Kamirin.
Obrazek

Brama Akademii

2
POST POSTACI
Kamira
Czuła, że Elf jedynie się wzbrania i unosi dumą, lecz czy mogła dla niego uczynić cokolwiek więcej? Cokolwiek by wrócił do pełni sił? W tej chwili nie i jedynym co mogłoby mu pomóc, to spokój, by nie zużywał tego, czego już miał całkiem niewiele w sposób niepotrzebny.

Kamira już sobie zanotowała który lokal skończy w ogniu za swój brak współczucia. Co prawda, faktem było, że byli bandą zbirów z szaloną czarodziejką i smokiem na przedzie, to nie zmienia to faktu, że mogło to być mile spotkanie, jeśli tylko by tego chciał. Zdecydował inaczej. Poszła więc za Kherkhimem, nie kryjąc zmartwienia, bo co mogła? Nawet się cieszyła, że pół-ork poczuwał się do jakiegoś dowodzenia, mimo tego, co mu zrobiła ona i smok.

Nie dało się ukryć, że mimo chęci pojawienia się tutaj, to w rzeczywistości obawiała się wizyty w akademii. Znała to miejsce, nie tak dobrze, jak niektórzy, lecz znała, znała i obawiała się reakcji na swój powrót. Łuk nad przejściem przypomniał jej o tym miejscu jeszcze bardziej. Ciężko powiedzieć czy były to dobre wspomnienia, czy też złe. Pewne natomiast było to, że chciała pomocy, pomocy dla elfa, ale czy dało się coś zrobić?

Drżenie lampy odebrała... Dwojako. Z jednej strony bała się, że czasu dla Azela jest coraz mniej. Z drugiej strony... Może się bał no i kurde słusznie. Powinien się bać, bo się go pozbędą, jeśli wszystko pójdzie dobrze. Orczyca, na jakiej spoczął na moment jej wzrok, przyprawił ją o niepewność. Ta już wyciągała rękę... Kamira bez słowa westchnęła. I powoli się zbliżyła, dopiero wtedy się odezwała – Możemy wejść? To sprawa nagłego priortetu. Czasu mało. Potrzeba mi pomocy... Mam w torbie coś złego, czego trzeba się pozbyć — Trzasnęła wtedy lekko ręką lampę – Cicho tam — Odezwała się do lampy
Spoiler:
Spoiler:

Brama Akademii

3
POST BARDA
Zostawiwszy elfa za sobą, Kamira i Kherkim nie wiedzieli, jai był jego stan. Azeliel gasł w oczach, a im zajęło wiele czasu dostanie się do bramy. W najgorszej możliwości, elf mógł już oddać ducha, a Kamira mogła walczyć tylko o siebie i swoje życie. Czy nawet to warte było poświęcenia?

- Mogliśmy zabrać ich do mojej mamy. - Mruczał Kherkim, wyraźnie poddenerwowany całą tą sytuacją. Rozglądał się po mieście, jakby był w nim pierwszy raz, choć twierdził inaczej. Poświęcił dłuższą chwilę na podziwianie gmachu Akademii, gdy dotarli pod bramę.

Kamira nie była tak ważna, jak mogło jej się wydawać. Dla orczycy, która stała przy bramie, musiała być kolejną studentką, tym bardziej zważając na jej strój. Jeśli strażniczka kryła się z tym, iż rozpoznała w niej niepożądaną w okolicy istotę, to dobrze się z tym ukrywała. Żaden z magów, których spotkali na drodze, również nie rozpoznał Ognika.

- Nie mogę wpuścić was bez przepustki. - Powiedziała z westchnieniem strażniczka. - Nie jesteście stąd, co? Jeśli potrzebujecie pomocy, najlepiej umówić się z jakimś magiem w mieście, paru ich przyjmuje i doradza. - Mówiła całkiem spokojnie, z westchnieniem cofając zaraz dłoń.

- My naprawdę nie mamy czasu. Nasz przyjaciel umiera! - Kherkim spojrzał w stronę torby Kamiry, która traktowała ją w taki szorstki sposób.

- Przepraszam was, dzieci, magowie nie pomogą waszemu zwierzątku. - Dodała, źle interpretując ruch Kamiry.
Obrazek

Brama Akademii

4
POST POSTACI
Kamira
– Mamy? Nie wiedziałam, że masz tutaj posiadłość. To jak będziemy wracać, to ich możemy tam zaprowadzić, jeśli się zgodzisz — Rzuciła krótko Kherkhimowi. Była teraz zbyt przejęta, by zawracać sobie głowę takimi rzeczami. Były co prawda bardzo ważne, ale mimo wszystko pozbycie się demona już, teraz było najważniejsze.

– Przepustki? Miałam taką kiedyś, ale już nie mam. Jestem absolwentką, proszę mnie przepuścić. Byłam na wydziale magii bojowej. Jestem Kamiri, najpotężniejsza czarodziejka po tej stronie Urk-Hun, ostatnio też najwyższa orkowa szamanka i pogromczyni goblinów i czarnych elfów! Na pewno ktoś mnie pamięta! — Była całkiem głośna i tupała nogą w tej chwili, musieli ją przepuścić, przecież teraz była ważna. Poza tym zrobiła groźną minę i pokazała pierścień orkowej szamanki. Wyglądał drogo, więc i ona musiała być ważna. – Jestem ważna, widzisz? —

– I nie, nie zwierzątka, to prawdziwy demon siedzi w lampie. Jeszcze trochę i się uwolni, a wtedy biada nam wszystkim orkowa kobieto, pomóż nam! To polecenie największej orkowej szamanki i absolwentki wydziału magii bojowej z tej akademii! Prowadź do rektora! — No i miała zamiar iść. Jak chciała ją powstrzymać, to chyba musiała siłowo to zrobić. Próbowała być... Przekonująca. Miała jeszcze w rękawie jedną sztuczkę, ale nie miała pewności czy jej stan pozwoli jej coś zrobić. Wolała nie próbować.

– Nie jesteśmy dziećmi! Młode może i tak! To nie zwierzątko, to naprawdę demon, nie kłamię! To wysysa dusze i przejmuje ciała! Kherkhimie, powiedz jej!—
Spoiler:
Spoiler:

Brama Akademii

5
POST BARDA
Kherkim odmruknął coś na temat posiadłości, ale nie dotarło to do uszu Kamirin. Natomiast Orczyca wzruszyła ramionami, okazując swoją bezsilność w starciu z prawami, które narzuciła jej władza uczelni. Nie wydawała się mieć złych zamiarów, jednak przez zasady miała związane ręce.

- Nie mogę, kochanie. Bez przepustki lub zaproszenia od oficjeli, nie mogę. - Powtarzała. Wydawała się... zmęczona. Jakby tę samą scenę widziała zbyt wiele razy. Ileż takich Kamir przychodziło pod bramę, by próbować wymusić prawa, których nie miały? - Chciałabym wam pomóc, ale nie mam takiej możliwości. Magowie od demonów też kręcą się po mieście.

- To prawda, mamy demona! I potrzebujemy pomocy! - Popędzony półork postanowił poprzeć Kamirę.

- Nie mogę...

- W porządku, Snu. Oni są ze mną.

Kamira poczuła ramię otaczające jej barki, jak ciepłe objęcie bliskiego. Ten, który ją zaskoczył, był od niej nieco wyższy, mocno opalony, z obfitą brodą i długimi włosami, które zebrał na czubku głowy w kok. Jego twarz podkreślona była makijażem. Jasne, wyraziste kolory ubrania pasowały do miasta.
- Panie...- - Próbowała protestować orczyca, jednak mag wszedł jej w słowo.

- A ti-ti-ti! Powiedziałem: są ze mną. Spocznij, nic się nie stanie. Chodźcie, chodźcie. Mówicie, że macie demona? A to ci dopiero! - Zaśmiał się lekko, jakby umieranie Azeliela było dla niego ledwie żartem. - Kamirin z Pustynnych Ogników i kto? Musisz być Kherkimem, chłopcze? - Pytał, przeprowadzając nietypową dwójkę przez bramę.
Obrazek

Brama Akademii

6
POST POSTACI
Kamira
Obowiązkowa była ta orczyca. Nawet wielkiej Kamiry przepuścić nie chciała. Jak tak mogła? Czyżby była aż tak praworządna czy od stania na bramie zależało jej życie? Pewnie obie rzeczy. Kamira jednak rozumiała proste rzeczy, jak ktoś nie chciał jej wpuścić, znaczyło, że był zły i nie chciał jej pomóc, a powinien. Proste.

Wykłócali się przez kilka chwil, aż w końcu dotarł do nich nowy głos. Ktoś im przerwał. Poczuła jego zły dotyk całkiem szybko... Choć czy był on taki zły? Jeszcze nie wiedziała, ale przynajmniej miał choćby zalążek dobrych intencji, bo gdyby chciał ich przegonić, zrobiłby to od razu, bez mrugnięcia okiem, jak orczyca. Jego strój był tutejszy, Kamira już czuła, że trafiła na właściwego człowieka.

Jegomość stanął po ich stronie, doskonale usypiał myśli orczycy i zapowiedział ich i nawet miał zamiar wprowadzić do środka. Uciszyła się i czekała na dalszy rozwój wydarzeń. Zapowiadało się na to, że wprowadzi ich do środka. BA! Nawet znał ich imiona... Pozostaje pytanie... Skąd? Chyba go nie kojarzyła.

– Zgadza się. Zgadza się. No to idziemy. Sprawa jest poważnie... Panie? A kim pan jest? — Przyjrzała mu się uważnie. No, nieźle sobie oczy podrysował. Jak tak patrzyła, to w sumie sama by tak chciała się pokolorować czasami, ale okazji i czasu to nie było. Mogłaby sobie dodać w ten sposób nieco lat. – Rozwiążemy od razu najważniejszą sprawę? Ona nie może cierpieć zwłoki. Życia leżą na szali. A sama lampa się trzęsie, on wie, co go czeka — Była gotowa iść z nim dalej skoro ją wprowadzał.
Spoiler:
Spoiler:

Brama Akademii

7
POST BARDA
Kamira mogła wyczuć spięcie, które narastało w Kherkimie. Półork wydawał się całkiem pokojowo nastawiony, dlatego buntownicza natura Kamiry źle na niego działała. Szczęśliwie pojawił się mag, który miał im pomóc. Mężczyzna przeprowadził ich przez bramę, ale zamiast skierować się ku wejściu do Akademii, ruszył w stronę ogrodów, zachęcając ich, by szli za nim.

- Skąd zna pan moje imię? - Zapytał grzecznie Kherkim, nie wytrzymując ciekawości.

- Skąd? Jak to: skąd? Czy sam nie pisałeś listu do mojej pani?

- C-co?!

- Nico! - Przedrzeźnił go nieładnie, całkowicie wulgarnie, i wskazł im ławeczkę. - Oprzyjcie zadki. - Polecił szorstko. Umiejscowiona w cieniu rozłożystej palmy, ławka miała spełnić swoje zadanie, by Kamira i Azel mogli odpocząć. - A teraz słuchać. Jeśli mam poradzić sobie z tym demonem, muszę dostać coś w zamian, i ty, Kamirin, powinnaś wiedzieć, czego chcę.

Mag nie siadał, ale splótł ręce na piersi. Spod szaty wystawały włosy, które obficie porastały jego tors.

- Nie spotykamy się przypadkowo.
Obrazek

Brama Akademii

8
POST POSTACI
Kamira
Przez kilka chwil nic nie mówiła... Oczywiście jak już skończyła mówić to, co powiedziała przedtem. Ją również ciekawiło skąd i jak czarodziej wie kim i skąd są. Również się niezwykle zdziwiła, gdy usłyszała powody jego pojawienia się tutaj. Czy mu nie wierzyła? Raczej... Wierzyła, ot, była zaskoczona, że bogini jej tak szybko wysłuchała. Nie mniej, wszystko szło wedle planu w takim razie.

– Ha-ha! Mówiłam ci Kherkhimie, że jak napiszesz i ładnie będzie, to wysłucha — Mówiła uradowana. W końcu, jaka była szansa, że ktoś zwyczajnie ich podsłuchał i zauważył, że piszą list i zwyczajnie się pod kogoś tutaj podszył. Wątpiła taki spryt po czyjejś stronie. Bogowie w końcu jej wysłuchali i zechcieli pomóc. Dobra chwila, by się radować, nie mniej... Wpierw należało pomóc ich przyjacielowi, parszywemu elfowi.

Sama aparycja mężczyzny była wszak wyjątkowa. No raczej nie oszust a boski wysłannik, na pewno. Jak rozkazał, tak i do ławeczki podeszła i również sobie siadła. Miała zamiar słuchać tego, co powie, podczas gdy Kherkhim mógł sobie posiedzieć i też słuchać, ale też mógł negocjować, wszak pomógł w pisaniu listu. – Hmm? Co powinnam wiedzieć? A czego dokładnie byś chciał? Chcesz wyssać tego demona? Nie mam nic przeciwko, jak pokonany odda nam co nasze. — Zawiesiła wzrok na jego klatce, skrzyżowanych rękach, trudno było nie patrzeć, bo jednak jak na czarodzieja to zbudowany był dobrze, a ona jak zawsze, taka mała i wątła. – Powiedz, czego potrzebujesz, a wszystko zrobię. W końcu nie jesteś tu nie bez powodu, a ja właśnie po to jestem i czasu nie ma zbyt wiele. O przypadku mowy tutaj nie ma najmniejszej. — Była naprawdę gotowa zrobić bardzo dużo. No, może poza niszczeniem kolejnego miejsca... Poza tym i tak jej magia już nie działała.

Spoiler:
Spoiler:

Brama Akademii

9
POST BARDA
Kherkim zerkał to na maga, to na Kamirin, rozumiejąc coraz mniej - i jednocześnie coraz więcej! On rozumiał już, skąd wziął się ekscentryczny meżczyzna, ale przekonanie Kamiry nie wydawawło się ani odrobinę logiczne.

- Pani Ina dostrzega braki, którymi się cechujesz, dziewczynko. I nie podoba jej się twoja duma. Duma to domena głupców. Ci, którzy mają trochę oleju w głowie, zdają sobie sprawę z własnej niewiedzy. - Czarodziej wzniósł palec w ostrzegawczym geście. - To nie był twój list, tylko list Kherkima. I to on winien dostać nagrodę, dla siebie, dla innych, jeśli będzie tego pragnął. Ty dostaniesz ledwie fragment łaski pani Iny, taki, który pozwoli ci spojrzeć poza czubek własnego nosa. - Pouczał ją, nic nie robiąc sobie z jej radości. Sam miał minę dość srogą, ale nieco rozjaśnił się, gdy spojrzał na półorka. - Chłopcze, módl się, módl się gorliwie, a pani ześle na ciebie dar, o który będziesz prosił.

- Dziękuję. - Odpowiedział skromnie Kherkim, podnosząc na mężczyznę wzrok tylko na moment, by zaraz skromnie go opuścić. Nie patrzył na Kamirę. Czarodziejka mogła czuć, że podebrał jej nagrodę!

Mag zastanowił się chwilę. Obrócił się, by spojrzeć na gmach Akademii, westchnął, pokręcił głową, nie zgadzając się z własnymi myślami.

- Pomogę wam pod warunkiem, że pójdziesz ze mną, Kamirin. I zostaniesz ze mną, póki nie nauczysz się tego, czego pragnie od ciebie pani Ina. Będziesz pod moją pieczą i pod moimi rozkazami, nim w pełni opanujesz kaligrafię, czytanie i rachunek. - Powiedział powoli. - Zwrócę wam to, co zostało wam dane, ale zostaniesz w mojej domenie, nim nie uznam, że jesteś gotowa, by wrócić.

- Co to znaczy, panie? - Kherkim odważył się odezwać.

- To znaczy, że przystaniecie na moją propozycję albo Azeliel umrze.
Obrazek

Brama Akademii

10
POST POSTACI
Kamira
Spuściła głowę, skrzywiła się dosyć poważnie. Czy ten Mag właśnie powiedział jej, że jest głupia? No chyba tak, ale brzmiał jakoś tak... Karcąco, a nie wrzeszczał na nią, to było coś nowego. No i podpierał się imieniem nowej bogini, co samo w sobie sprawiało, że czuła ciężar rozbijających się o nią słów. Słuchała, ale nie powiedziała w jego kierunku nic, dopóki nie skończył i nie zwrócił się do pół-orka.

Sama Kamira nie wydawała się szczęśliwa z tych zapowiedzi. Były one co najmniej dwuznaczne i nie do końca rozumiała, co on jej właściwie oferuje. Miał jej pomóc czy nie? Zerknęła na Kherkhima, bo nie była pewna czy napisał list do tej, do której miał go napisać... A może to jakiś fortel? Ugh, nie miała przecież czasu na ryzykowanie i zastanawianie się, czy to prawda, czy nie prawda. Liczył się każdy dzień.

– Czyli Azel będzie zdrowy? A co z moją magią? Będzie działała? Wróci? Co z demonem i lampą? Co ze smokiem? Uwolnisz go? — Mówiąc o smoku, ściszyła głos. Nie chciała, by jej smok słuchał się Azela, to zwiastowałoby kłopoty. Powinien być wolny, bo ona nie mogła z nim podróżować ani siedzieć skoro będzie... Pod czyimiś rozkazami. Nie chciała takiej mocy, jak mógł zmusić ją do jej wykorzystania ktoś inny. – Nie chcę, by smocze rozkazy były w moich rękach, gdy ktoś może mi rozkazywać. — Westchnęła ciężko i zawarczała wręcz – Wszystkie te trudne rzeczy... UUUUGH, przecież to wieki zajmie. Ale niech będzie. Ale niech będzie... Ale wszystko to zrobisz przedtem, nim zostanę na te nauki. A w ramach zastawu mogę dać moją magię odzyskaną od demona. Przynajmniej będziesz miał pewność, że nie wybuchnę niczego ani nikogo w złości. A co z moimi rzeczami? Na naukach macie jakieś zasady? Co z Kherkhimem Azelem i pozostałymi? Co zrobią? Ktoś im powie co dalej?— Mówiła szybko. Chciała mieć to wszystko już za sobą. Jeśli by pozbyć się demona na stałe, tak musiała zrobić... To niech tak będzie. – A będę mogła nauczyć się też innych rzeczy? — To już było pytanie pułapka.

Spoiler:
Spoiler:

Brama Akademii

11
POST BARDA
Mężczyzna nie przebierał w słowach i nie wydawało się, by sądził, iż jego proste stwierdzenia są obrazą dla kogokolwiek. Bo cóż takiego robił: nazywał fakty po imieniu!

- Azeliel wróci do dawnej postaci. - Obiecał mag. Wyrzucił dłonie wysoko w górę i przeciągnął się, jakby ta rozmowa zaczęła go nudzić. - Nie mam władzy nad tym, kogo słucha smok. Jeśli nie chcesz, by ktoś mu rozkazywał, to tego nie rób. - Poradził jej całkiem prostolinijnie. - Zresztą, teraz nie będziesz mieć okazji. Wezmę twoją magię, jeśli mi ją tak chętnie oddajesz. Przynajmniej na jakiś czas, nauczysz się korzystać z głowy zamiast z wybuchów. Kherkim to mądry chłopak, poradzi sobie. Wskaże innym drogę. Idziemy?

Moment, w którym dłoń maga zetknęła się z ramieniem Kamiry, podziałał na nią iście magicznie. Przez jej ciało przeszła magiczna iskra, wywołując chwilowy, ekscytujący ból, który zniknął tak szybko, jak się pojawił. W jednej chwili zniknęła Akademia, zniknął Karlgard, ale zniknął też Kherkim. Ostatnia zniknęła ławeczka... ale nie mag.

***
Spoiler:
Stali na balkonie. Przed nimi, za rzeźbioną, białą kolumienką, rozlegał się ogrom bezkresnego nieba, gdy dosłownie nie było widać ani skrawka lądu, na którym mogłaby się trzymać budowla, którą zajęli. Nie było też słońca, a światło zdawało się dochodzić ze wszystkich stron, również od śnieżnobiałych ścian.

- Ach, nieźle mi to wyszło! - Ucieszył się mężczyzna. Wciąż miał na sobie te same jasne szaty, oczy podkreślone taką samą kreską, nawet na jego piersi wyrastały takie same włosy! Coś wydawało się jednak inne, gdy od niego również bił ten niesamowity blask. Przy nim, Kamira wydawała się nijaka, wyblakła, pozbawiona jakiegokolwiek kolorytu. Czuła się też bezsilna. - Tu jest przyjemniej, nieprawdaż? Bogini pozwoliła mi zabrać cię w jakieś ustronne miejsce, na czas naszych nauk. Nie zmarnuj tego.

Kamira zrozumiała, że nie sposób było objąć wzrokiem tego, co widziała przed sobą. Za sobą zaś miała piękny pałac o świetlistych ścianach, tak jasnych, jakby utkanych z magii, choć pod dotykiem palców przypominały zimny marmur. Nie mogła nie dostrzec, że w gruncie rzeczy nie byli sami. Obok nich z płytek podłogi zbierał się jeszcze ktoś.
Spoiler:
Nie był człowiekiem. Kontury jego ciała rozmywały się, jakby z trudem formowały je wciąż buzujące płomienie, buchające niewiadomo skąd. Jego skóra miała błękitny odcień, zaś włosy, będące bezkształtną, falującą masą, były zupełnie białe. Rysy twarzy obcego przypominały jej kogoś, lecz zrozumiała kogo, dopiero gdy tamten podniósł się do pionu i spojrzał na nią z obawą w żółtych oczach pozbawionych źrenic. Czyż nie była to twarz, która należała do mistrza ceremonii, który przywołał jej demona i przez błąd - zamknął go w niej?

- Tego też zabrałem. - Zaśmiał się mag.
Obrazek

Brama Akademii

12
POST POSTACI
Kamira
Nie miała zbyt dużo czasu na reakcję, już była gdzie indziej... Jej magia i tak nie działała więc żadna to była w tej chwili strata. Bardziej martwiło ją to, gdzie się znalazła i gdzie była. No bo gdzie było "tutaj" Jakieś dziwne... Zupełnie niepustynne miejsce. Była wysoko, ponad chmurami. Jak tylko spojrzała w dal, to od razu cofnęła się od barierki. Siadła na kamieniu. – No, nieźle, nieźle ci to wyszło. Stąd to na pewno nie ucieknę. Dobrze sobie to wymyśliłeś — Skrzyżowała ręce z dość butną miną.

– Gdzie my w ogóle jesteśmy co? — Rozglądała się to w lewo, to w prawo. Zupełnie nie miała pojęcia, dlaczego wybrał akurat takie miejsce, do kogo ono należało, do niego? Do iny? A któż go wie. Czy to oznaczało, że była tak silną magiczką, że nowa bogini chciała ją po swojej stronie? Ach ci wszyscy potrzebujący wsparcia maga bez afiliacji.


– To się jeszcze okaże. Jesteśmy wysoko więc pewnie wieje mocno! — Przy marudziła. Rozejrzała się i właściwie to poczuła się sama? Znowu nie było nikogo, na kogo mogła chociaż pokrzyczeć, co jej po tym dziwacznym magu. – Kto tu jeszcze jest? Co tu jeszcze jest? — Wierzyła, że skoro rzeczywiście mądra bogini na to zezwalała, to liczyła się z tym, że smok może spalić Karlgard, jeśli będzie się niepokoił... Więc go chyba powiadomi, prawda? Zresztą... nawet nie wiedziała, gdzie ją odstawią, potem, a nie zapowiadało się, by tydzień załatwił wszystko.

Był jeszcze ktoś, akurat nie o niego pytała, nie mniej przypatrywała mu się przez chwileczkę z dozą niepewności, poznała go po paru chwilach. Potrzebowała kilku sekund, bo dawno nie widziała tej buźki. – A ty tutaj czego, he? Po co on nam tutaj? — Skrzyżowała ręce i teraz poważnie zmrużyła oczy, przypatrując się magowi. Siedziała jak dziecko na karnym jeżyku. Potrzebowała odrobiny wyjaśnień.
Spoiler:
Spoiler:

Brama Akademii

13
POST BARDA
Mag, czy też demon w skórze maga, który przywiódł Kamirę aż do tego pałacu, podparł się pod boki.

- Nie musisz uciekać, przecież możesz zrobić to, o co prosi cię moja pani. Kiedy nauczysz się, odstawię cię do Karlgardu, czy gdzie tam będziesz chciała. - Mężczyzna machnął potężną dłonią, jakby nie miało to większego znaczenia. -Jeśli będziesz oporna, albo po prostu za głupia, zostaniesz tu, póki ten pałac istnieje. - Ostrzegł ją od razu. - To domena naszej pani, a twoi przyjaciele cię tu nie dosięgną.

Mężczyzna nie zamierzał czekać na swoich nowych towarzyszy. Obrócił się na pięcie, by skierować się wgłab pomieszczeń. Jego głos odbijał się od ścian i docierał do dwójki na balkonie, nawet jeśli ci nie chcieli za nim pójść.

- Jestem tu ja. Jesteś ty. I ta nędza obok ciebie. - Niepochlebnie wyraził się o obcym.

Jeśli Kamira zechciałaby przejść dalej, za magiem, dotarłaby do wielkiej sali. Zbudowana na planie koła, ściany pięły się w górę, a przy nich ustawiono niekończące się regały zastawione książkami, tak wysoko, że wzrok ledwie sięgał sufitu! Na samym środku sali ustawiono stół, a na nim ogrom kałamarzy, zwojów, liczydeł, notesów...

Mistrz ceremonii nie był sobą - nie zgadzała się choćby paleta barw i fakt, iż jego kontury wciąż się rozwiewały, jak dym na wietrze. Nieznajomy wydawał się bardzo zdenerwowany swoim nowym położeniem, ale poruszał się ostrożnie, powoli, jakby nie nawykł do posiadania czterech kończyn.

- Kamirin? K-Kamirin? Nie dasz mnie skrzwydzić, Kamirin? - Odezwał się, stawiając niepewny krok w jej stronę. - Wiesz, że to nie moja wina? Że to wina tych magów? - Bablał pozornie bez sensu.
Obrazek

Brama Akademii

14
POST POSTACI
Kamira
– Nie wiem, gdzie będę chciała. Nie wiem, gdzie będą ci, z którymi byłam. Również nie wiem, gdzie będą skarby, które winnam oddać wiosce — Mówiła, nie odrywając wzroku od czarodzieja. Ostrzegł ją już, że czasu tutaj może spędzić... Dużo albo nawet i więcej. Nie miała natomiast pojęcia jak długo, ale wiedziała, że długo. Nauka pisania, czytania, rachunków i bóg jeden wie czego jeszcze, nie odbywa się w jeden wieczór. Można więc powiedzieć, że sprzedała się za pozbycie demona... Ale coś trzeba było uczynić.

– Trudno ich nazywać przyjaciółmi... Parszywy elf, który mnie wykorzystał, zazdrośnica zdolna wbić mi nóż w plecy, syn wodza, którego zjadł mój smok no i smok... Smok, który niby się mnie słucha, a jednak robi, co mu się żywnie podoba, myśląc, że ma jakiś dług, gdy mówiłam mu, że nie — Machnęła ręką, towarzyszyło temu ciężkie westchnięcie. Z jednej strony nie chciała wracać. Z drugiej... Chciała, ale nie miała pojęcia gdzie. Teraz miała okazje się od tego uwolnić. Chociaż tyle dobrego. Tu było inaczej, nawet wszystko prezentowało się inaczej.

Wykrzywiła się, słysząc, że to miejsce jest puste prócz maga i tej łajzy. – No to trochę tutaj pusto... — Wyraziła swoje niezadowolenie, no ale cóż innego mogła zrobić? Wstała i zaczęła iść za tym dziwnym czarodziejem. Chciała zobaczyć, co tutaj w ogóle jest. A ten cały magus od ceremonii? Niby przypominał tamtego, a jednak wyglądał inaczej, nie wiedziała, co go spotkało – A temu, co się stało, że wygląda tak inaczej, co? — Obróciła głowę w stronę nędznika – Nie jestem zła za demona. Długo był mi przyjacielem, potem się zepsuło. Szkoda, że nie miałam sposobu, by się go pozbyć inaczej. — Mówiłą jakby bezemocjonalnie o kwestii demona. Bo jakby nie patrzeć, ten "pakt" przyniósł jej wiele dobrego, pozornie co prawda, ale magiczna potęga była czymś, co Kamira chciała zawsze posiadać, by być najlepszą z ogników we wszystkim. Nie mniej to po części była zasługa demona, że jej magia robiła to, co robiła. – Jak chcesz mi się o tym żalić to później, ale od początku do samego końca — Mruknęła do nędznika, idąc dalej za czarownikiem. Rozglądała się uważnie po jego domenie. – Jesteś pewien, że nie jesteśmy w jakiejś lampie zamknięci, hmm? — Powietrze tutaj było inne, zupełnie inne a prawdziwym strachem napełniało ją to, co znajdowało się na stole, na środku... – Narzędzia tortur... — szepnęła, widząc stół i zwoje, kałamarze i inne takie. – Będę mogła się gdzieś zadomowić, tutaj, bo trochę to potrwa czy zamierzasz mnie tylko torturować przy tym stole? —
Spoiler:
Spoiler:

Brama Akademii

15
POST BARDA
Mag prychnął.

- Sądzisz, że twojej wiosce zależy na skarbach? Odwdzięczyłabyś się im po stokroć bardziej, gdybyś wypełniła ich głowy wiedzą. - Upomniał ją, przechadzając się po swoim pałacu. Zadarł głowę, by samemu podziwiać ogrom pracy, jaką włożył w urządzanie tego miejsca. - Znajdziesz tu większość przydatnych ksiąg, z każdego zakątka waszego świata. Ale żeby je przeczytać, musisz posiąść umiejętność czytania języków.

Czarodziej wydawał się niezainteresowany jej wspomnieniem o przyjaciołach, odwrócił się, by przejść na drugą stronę sali, ku kolejnemu balkonikowi. Mistrz ceremonii za to trzymał się jej boku.

- Masz lepszych przyjaiciół! Właśnie! Demon był ci przyjacielem. Jest twoim przyjacielem! - Przekonywał, drepcząc przy jej boku. Jego kroki były chwiejne, a on sam w pewnym momencie złapał się ramienia czarodziejki. - Nie potrzebujesz nikogo innego, tym razem dostaniesz od niego tyle mocy, ile będziesz chciała. Pomogę ci zrozumieć pisanie!

- Sam nie potrafisz pisać. - Skontrował mag. - Daj jej spokój, dość narozrabiałeś. Ale dzięki tobie, Kamirin jest teraz tutaj. - Złagodniał na moment. Oparł się o białą, rzeźbioną barierkę, by wpatrzeć się w dal. - Myślałem, że będziesz bardziej mściwa, dziewczynko. Po to go tu przywiodłem, byś znalazła ukojenie. - Powiedział po chwili milczenia, jakby doceniał fakt, iż w tej kwestii Kamira go rozczarowała. - Skrzywdził ciebie i twoich kompanów, czyż nie?

- To nie ja! Mag rozerwał mnie na strzępy!

- Po tym, jak energia smoka zakręciła ci głowie?

- Gdybyś tam był, sam byś zrozumiał!

- Przeklęta pijawka... - Zaśmiał się mag, kręcąc głową na boki. - Kamirin, tu nie ma dnia, nie ma nocy. Tu nie musisz spać. Nie jest ci potrzebne nic poza narzędziami do nauki.
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Karlgardzka Akademia Czarnoksięstwa”