Brama Akademii

16
POST POSTACI
Kamira
Sądzić sobie mogła wiele. Na skarbach może im nie zależało tak bardzo, jak na udowodnieniu sobie, że są lepsi i przeskoczeniu swoich poprzedników w ten czy inny sposób. Mimo to dążyli do różnych celów. Nie wszyscy byli tacy jak Kamira, choć... Wszyscy uwielbiali tytuły i statusy, nawet tak błahe, jak syn lub córka najlepszego wioskowego poławiacza ryb. Mimo to wiedziała jedno, powinna zwrócić koszta, jakie ponieśli za Karlgard i jej... Nie do końca skończoną edukację. To była im winna. A reszta? Reszta jakoś tam będzie. Może nawet wróci do domu? Wszak... Wolna od demona, gdyby tylko złota miała tyle by długi pospłacać... – Na pewno mnie zależy na zwróceniu długów. To żadna chluba móc się nazywać największą dłużniczką ogników czy nie-absolwentką akademii — Komentarze odnośnie swojej bandy wpuściła jednym uchem, a wypuściła drugim. Tak było lepiej.

– Dużo tego... — Widziała ogrom przygotowań, ale czy to wszystko zrobił w kilka wieczorów, czy po prostu już tutaj było? No pojęcia nie miała. Nie chciała niczego sugerować, ale... Za dużo tego, by nawet od czegokolwiek zacząć. Nie koniecznie słuchała trajkotania nad uchem, ale jak ją złapał za ramię, to się odwinęła i ruszyła bardziej w przód. Nic jeszcze nie mówiła, posłała mu jedynie karcące spojrzenie. Nawet jeśli tego nie pokazywała za bardzo, to chciała to wszystko mieć już za sobą, jak najdalej. Przytyk maga był dla niej dziwny. Nie wiedziała, jak powinna zareagować na takie słowa. Wszak myśli co do tego nieszczęśnika miała już kilka, była nawet gotowa je wyrazić, lecz jeszcze nie teraz. Pozwoliła im mówić, rozmawiać. Tak wypadało, tak mogła dowiedzieć się więcej, dając od siebie jak najmniej.

Każde padające słowo potwierdzało albo wiło dodatkowe korzenie w jej głowie. Miała przypuszczenia, lecz czy te miały się sprawdzić? – Nie wiem już, czy jesteś tym czarodziejem, czy może demonem... A może jednym i drugim... Sam na siebie to sprowadziłeś, ostrzegałam cię, groziłeś... Wiesz... Naprawdę chciałam się dogadać, lecz ty? Ah, po co ta rozmowa. Nie mi decydować o twoim losie. Oddałam magię temu tutaj, dopóki tu jestem... — Wymownie spojrzała na maga, jakby nawet nie miała zamiaru się przekonywać czy rzeczywiście ją zabrał. Fakt faktem i tak sączył ją przez cały czas demon, do tego stopnia, że i tak nie mogła czarować. – I nie jest to moja domena, jej pani powinna zdecydować co z tobą zrobić a może jej sługa... — Wtedy znów patrzyła na czarodzieja. Nie chciała się już przejmować demonem. Jeśli obietnice miały zostać spełnione, to przecież nie było czym, a zrzucenie go w otchłań niebieską nie przyniesie nic dobrego ani niczego złego. Pusty gest. – Zrzucenie cię w otchłań nie da mi nic. Wysadzenie cię też. Nie ja cię tutaj sprowadziłam. — Machnęła ręką. Jakby jego los był jej obojętny. Tutejszy mógł z nim zrobić, co chciał. Jeśli spełnił swoją umowę, to nie potrzebowała się ani mścić, ani
czegokolwiek od niego żądać. Były dobre chwile, ale ostatecznie przeważyły te złe, co mogła więcej dodać?


– Nie ma dnia? Nie ma nocy? Nie muszę spać? Właściwie to nigdzie nie muszę spać, ale jak nie będę, to padnę, stracę energię i się zanudzę. W głowie mi się wszystko pokotłuje. — Westchnęła ciężej. Jakoś trudno przychodziła jej myśl o ciągłej nauce. Była gotowa spróbować, ale że cały czas? W głowie się to jej nie mieściło. Już od odrobiny czacha jej parowała, a od natłoku na pewno eksploduje. – Poza tym... Nauka to jedno. I tak nikt mnie tam nie respektuje. Jedynie się słuchają, gdy im grożę wybuchami... Od dawna martwi mnie to —
Spoiler:
Spoiler:

Brama Akademii

17
POST BARDA
Mag pokręcił głową. Więcej włosów wyrwało się z upięcia i okoliło jego twarz kędziorkami. Zaraz poprawił je dłonią, lecz nie chciały słuchać i wydawał się nieco poirytowany tym, jak bardzo ta materialna powłoka nie współpracowała z jego pragnieniami. Lekki ruch dłonią i drobna fala magii posłały niesforne włosy z powrotem w upięcie.

- Przecież wy lubicie te... największe i najlepsze. - Żachnął się. - Więc co to za różnica? Czy może wolisz nazwać się mistrzynią geometrii, ekspertką staroindoelfiego z narzecza Fenistei, a może tą, która przeczytała i spamiętała wszystkie tomy Wilczej Królowej pióra mistrza Waughina Jatrha? - Podpytywał. Kiedy Kamira przygladała się bibliotece, ksiąg wcale nie wydawało się mniej. Wręcz przeciwinie, choć zakończone kopułą sklepienie stało w miejscu, półki i regały rosły, zapełniając się kolejnymi woluminami wtedy, gdy spojrzenie Kamirin skupione było w innym miejscu.

Mistrz ceremonii nie wydawał się zachwycony ilością ksiąg. W ogóle na nie nie patrzył, bo jego pozbawione źrenic złote spojrzenie utkwione było w Kamirze.

- Nie pozwól mu! - Pisnął, znów kuląc się przy boku czarodzejki. - On mnie nie odeśle! On mnie zabije!

- Nie można zabić czegoś, co nie żyje. - Skomentował mag. Wyciągnął dłoń, a z którejś wysokiej półki wysunęła się księga i opadła lekko, prosto w jego palce. Nie potrzebował pulpitu przed sobą, gdy wolumin zaczął lewitować przed nim i otworzył się na odpowiedniej stronie. - Nie istniejesz, póki nie masz żywiciela. Nie sądzisz, że dość już wyssałeś z tej dziewczynki?

- Nie prosiłem się do tego świata! Oni mnie wezwali!

- A ty przyssałeś się do najłatwiejszego celu. Skoro nie jesteś już potrzebny... będziesz tylko przeszkadzał. - Mruczał mag, szukając odpowiedniego wersetu w swojej księdze.

- Nie! Będę cicho! Nie będę przeszkadzał!

- Już przeszkadzasz. Kamirin musi skupić się na nauce. Dziewczynko, gdy pokażesz im swoją wiedzę, zaczną cię słuchać. Więcej nie będziesz musiała straszyć ich swoją magią, bo porazisz ich intelektem. A teraz...

Kolejne słowa maga nie brzmiały ludzko. Słowa utkane były z dziwnych, niepoprawnych głosek, które składały się w ciężki do słuchania jazgot. Demon wkrótce zaczął wyć, a w jego dymiącym dziele zaczęły tworzyć się świetliste dziury.

- Ratuj mnie, Kamirin! Pomocy!
Obrazek

Brama Akademii

18
POST POSTACI
Kamira
Może i nie do końca podobała mu się jego ludzio-podobna aparycja to jednak coś boskiego w darze przekonywania miał. Mężczyzna zaczął używać niezwykle przekonujących argumentów które... Trafiały do Kamiry. Jak tylko zrozumiała, że będzie miała tak dużo nowych tytułów, których nikt, dosłownie nikt jej nie odbierze, to oczka się jej aż zaświeciły. Czy była to wystarczająca motywacja do nauki? Ciężko powiedzieć, ale na pewno był to dla Kamiry dobry początek z dobrą zachętą.

– Masz rację. Jeśli nauczę się wszystkiego, to będę mogła nazywać się każdym z tych tytułów i nikt mi żadnego nie odbierze, nawet spośród ogników, a przy okazji zainspiruje inne ogniki do walki o te tytuły i potem będą kolejne pokolenia pretendentów. — Odpowiedziała mu dozą pasji. Bo jeśli poprzez tę naukę mogła rzeczywiście zyskać trochę szacunku i od innych i od swoich to jak najbardziej była ku temu chętna, tylko czy podoła? Nie wiedziała, lecz w tej chwili chciała podołać. Zaczęła szukać wzrokiem po pułkach. Ciągle miała wrażenie, że czegoś przedtem nie widziała albo jej umknęło, ale mogło tak być. Księgi dwoiły się w jej oczach, było ich tak dużo. Jaka była szansa, że co chwila ktoś spisywał nową. Dla niej? Raczej żadna.

Wydawało się, że zupełnie straciła zainteresowanie istotą, jaką sprowadził tutaj mag. Zajęła się ogarnianiem ogromu tego miejsca. Jak tylko się uspokoiła to prędzej podeszła do jakiejś biblioteczki i zaczęła przyglądać się okładkom ksiąg, wszak z czytaniem była na bakier to może okładki były ładne. Kamira zupełnie w poważaniu miała tego dziwacznego stwora, którego wraz z nią sprowadzono. Swoje już powiedziała, mścić się nie chciała, skoro mogła być od niego wolna. Mimo to sprawiała wrażenie, że docierały do niej słowa maga, jak i demona, mimo to... Nie odzywała się. Mag sobie radził doskonale i na pewno sprawiła wrażenie, że nie przerwie tego, co robił. W końcu... To on ma tutaj jakąkolwiek moc, a ona mogłaby jedynie poprosić, słowem. Słowem, które nigdy nie padnie. I tak też demona nie ratowała. Niech sobie idzie. Kamirka zakryła uszy, by nie słyszeć tych wrzasków.
Spoiler:
Spoiler:

Brama Akademii

19
POST BARDA
Kamira odwróciła wzrok. Nie widziała, jak rozpada się materia, z której utkany jest demon, jak powstają coraz to nowe dziury, które ostatecznie pochłaniają całą istotę, nie pozostawiając nawet skrawka świetlistej osoby. Jej dłonie tylko częściowo powstrzymały przerażone demonie krzyki, błagania o litość i wrzaski, gdy proces zniszczenia dobiegał końca. Choć umilkły, mag przez moment jeszcze inkantował, chcąc dopełnić odpowiednio dzieła.

A po wszystkim złapał unosząca się w powietrzu książkę i zamknął ją z klapnięciem.

- Gotowe! W porządku, Kamirin. Od czego chcesz zacząć? Rachowanie czy kaligrafia? - Odezwał się wesoło, jakby dopiero co nie pozbawił życia współ-demoniej istoty. - Żadnego z nich nie odbierze ci żaden inny Ognik ani... no, naprawdę, nikt. - Uśmiechnął się nieco szerzej. Jego policzki zaróżowiły się jak dwie bułeczki. - Ależ to ekscytujące! Przekazywać wiedzę takim ignorantom!! - Cieszył się, odrzucając księgę za siebie. Książka ta, choć wydawało się, że leci na spotkanie z podłogą, parę centymetrów nad posadzką poderwała się, by wzlecieć w górę i wsunąć się na regał, na swoje miejsce. - Zacznijmy od pisania. - Podstanowił mag.

Biurko było dla niej gotowe. Kiedy prowadzący postanowił, iż będą pisać, wszystkie przybory matematyczne grzecznie ustępiły, układając się w ładnym stosiku na brzegu blatu. Na środku rozwinął się pergamin, a pióro samo zamoczyło końcówkę w kałamarzu.

- Siadaj, dziewczynko. Zaczniemy od liter. Spójrz, to A. - Pióro wymalowało piękną literę. - Jak abrewizacja. Akolita. Antenat. Adiutant. Teraz ty. - Zachęcił. - Później będzie B, C, D... dużo pracy przed nami!
Obrazek

Brama Akademii

20
POST POSTACI
Kamira
Krzyczał... Ale przynajmniej już nie zadawał bólu nikomu innemu. Poznał, co to znaczy krzywdzić innych tak jak on krzywdził sam i z jej pomocą. Koniec końców, Kamira teraz będzie miała bardzo ładną lampę. Gdy demon znikł i wrzaski ucichły, wyraźnie się ucieszyła. – Czy to już jego koniec? Nie będzie go więcej? — Pytała spokojnie[/bard]

Zadawał jej pytania, ale nie znała na nie odpowiedzi, chciała zacząć od czegoś, co da jej sens progresu i pomoże później. – No dobrze, możemy zacząć od tego — Zbliżyła się do stolika, tudzież biurka, które było dla niej przygotowane, pewnie sobie gdzieś przy nim siadła, zastanawiając się, co powinna właściwie zrobić. Skrzywiła się znów, gdy nazwał ją ignorantką, westchnęła tylko. Spojrzała się na pergamin i pióro. Samo działało... Znów magia używana do błahych rzeczy, no ale może tacy już byli potężni czarodzieje? Słuchała i obserwowała rysowane znaki, wymawiane przez maga. Zastanawiała się, do której litery będzie ją męczył słuchaniem, a kiedy da jej odrysowywać te szlaczki... Bo przecież o to chodziło w pisaniu, odrysowywaniu szlaczków, które coś znaczyły. Wystarczyło, że pozna szlaczki, a potem będzie wiedziała już dosłownie wszystko. Czekała na moment, aż sama będzie odrysować mogła, nie chciała mieć tego za dużo od razu. Wszystko po trochu. – A kogo już uczyłeś? — Rzuciła w pewnej chwili.
Spoiler:
Spoiler:

Brama Akademii

21
POST BARDA
- Już go nie ma. - Zapewnił Kamirę czarodziej. - Zniknął i już na nikim nie będzie pasożytował. - Posłał dziewczynie wręcz pocieszający uśmiech. Nie mógł wiedzieć, ile Kamira wycierpiała, ale ile też zyskała dzięki demonowi, ale widział jej reakcje. Wiedział, że teraz jej ulży, choć w duszy może mieć dziurę po utraconym niegdyś przyjacielu.

Pióro zamigotało wesoło przed Kamirą, sypiąc kolorowe iskry. Zachęcało do nauki.

- Uczyłem wielu przed tobą i wielu będę uczył po tobie. Ale o nich nie myśl, Kamirin. Dzisiaj to ty jesteś Dotknięta Łaską Iny. Piszesz tę literkę? Pospiesz się dziecko. Następnie przejdziemy do B. Bibosz, Barłożyć, Butaforia... swoją drogą, możesz mi mówisz Mistrzu. Mistrzu Kasra.
***
Wiele zwojów musiało zostać zapisanych, wiele ksiąg przeczytanych, wiele cyfr nakreślonych w mniej lub bardziej poprawnych równaniach... Ina jedna raczyła wiedzieć, ile z tego zostanie w głowie Kamiry! Początkowo niewiele znaczące szlaczki słów stały się zrozumiałe, dłoń przyzwyczajała się do kreślenia określonych znaków, a matematyka przestała być zagadką, choć wciąż miała jeszcze wiele tajemnic.

Nie sposób było nauczyć się wszystkiego w tak krótkim czasie, ale Kasra starał się przekazać jej tyle, ile mógł. Okazał się wyrozumiałym nauczycielem i choć czasem znikał na parę godzin, by zająć się niecierpiącymi zwłoki sprawami w imieniu Iny, dał z siebie wszystko, by wtłoczyć w głowę czarodziejki dość wiedzy. Nie sposób było określić, ile naprawdę czasu minęło, odkąd znalazła się pod jego opieką. Brak nocy, brak dni, brak snu i posiłków - to wszystko sprawiało, że czas zlewał się w jedno i nie pozwalał określić się wprost.

- Mała czarodziejko. - Zagadnął któregoś razu Kasra. - Opanowałaś już procenty? Przeczytałaś Kazania Saryoniego? Jeśli tak, co powiesz na przerwę? - Mag spojrzał na Kamirę znad swojego woluminu, który sam wertował w momencie, gdy Kamirin zajęta była zadanymi jej obliczeniami. Liczby wciąż były podstawowe, a samopoprawiające pióro kreśliło po jej koślawych cyferkach, poprawijąc liczne błędy. Jak jednak miała się uczyć, jeśli nie przez pomyłki?
Dzięki nauce pod okiem wysłannika Iny, Kamira zyskuje:
+1 do nauk humanistycznych
+1 do nauk ścisłych
Obrazek

Brama Akademii

22
POST POSTACI
Kamira
Któż naprawdę wiedział ile czasu Kamira spędziła na czytaniu i pisaniu. Czasu tutaj liczyć nie szło, nawet od obiadu do obiadu to i trudno oszacować czas, który upłynął i ile dni będzie zmuszona odespać albo odjeść... Ciężko cholera powiedzieć co się stanie albo czy cokolwiek z tego, co tutaj robiła, zostanie jej w głowie od natłoku tych informacji. Co prawda uczył ją słów, liter i wszystkiego, ale czy wyjaśniał dokładnie ich znaczenia? Zapewne tak. Jedno było pewne, teraz mogła na pewno policzyć monety i zęby w swojej kieszeni i nie polegać na barterze, a to już było coś.

To, że znikał, dawało jej czas, by przyswoić wiedzę a czasami odpocząć. Ten brak snu jednak wcale nie pomagał, bo jednak przez noc się najwięcej przyswajało tej wiedzy w głowie i ktoś taki jak on powinien o tym doskonale wiedzieć... Choć, może tutaj pomagała magia, Kamira nie wiedziała.

– Przejrzałam te Kazania... Mówisz o Kazaniach wielkiego Tholera, zgadza się? Zapoznałam się z nimi, choć nie przytoczę ich słowo w słowo — Odpowiedziała do mistrza Kasry. Oferował jej przerwę? A cóż to się stało, że chciał przerywać? Mogli się przecież uczyć dalej. – Przerwę? — Zapytała zaskoczona, dziwiła się, że ze wszystkich nieokreślonych czasów chciał przerwy akurat teraz. – A co się wydarzyło mistrzu Kasra? Zmęczyłeś się i odpoczynku ci potrzeba? Jeszcze mamy trzy czwarte biblioteki do nauczenia. Obiecałeś mi tytuły naukowe wśród ogników i zamierzam je zdobyć, nim stąd wyjdę. Czasu miałam mieć aż nadto, bo go nie ma w miejscu takim jak to. A sporo pomyłek jeszcze robię... — Skarżyła się trochę na siebie, trochę na pióro. Właściwie to nie pamiętała już jak dawno demonisko, które z nią było, przepadło.

Spoiler:
Spoiler:

Brama Akademii

23
POST BARDA
Kamira robiła postępy, z których Kasra był całkiem zadowolony. Jej literki, choć wciąż koślawe, nabierały gracji, a kreślone numery miały poprawną formę i przemawiała przez nie prawda. To, w jakim tempie pochłaniała kolejne dzieła, również było obiecujące. Wkrótce zaprzestał nawet używania większości przykrych inwektyw.

- Tak. Tholera Saryoniego. Jego rozważania na temat bóstw są doprawdy wybitne. - Zgodził się Kasra, zerkając w górę na swoją bibliotekę. - Zastanwiam się, czy samemu nie wrócić do tej pozycji. Nie jest sztuką spamiętanie użytych przez autora słów. Czytamy po to, by rozumieć treść. - Pouczył ją po raz nie wiedzieć który, swoim zwyczajem unosząc w górę pojedynczy palec. Nie zmienił się ani odrobinę od czasu, gdy Kamira rozpoczęła nauki. Jego wygląd i zachowania pozostawały identyczne każdego dnia. Nie dosięgało go zmęczenie ani ludzka potrzeba indywidualności i zmian. Tym razem, jego twarz rozjaśnił uśmiech. - Uczysz się pilnie, zasłużyłaś na przerwę. Czas płynie, zarówno tutaj, jak i w twoim świecie, sądziłem, iż będziesz chciała wrócić do przyjaciół. Czekają na ciebie, w Karlgardzie. - Wyjaśnił, zdradzając tym samym, że sprawdzał ich położenie. - Sądzę, że przyda im się twoja wizyta.
Obrazek

Brama Akademii

24
POST POSTACI
Kamira
Mimo wszystko było w tej nauce coś, co z pewnością chciała zapamiętać, nawet jeśli się jej nie do końca to wszystko podobało... To ładnie było popatrzeć na swoje dokonania, nawet jeśli napisane koślawo. Bo nie chodziło o treść a o same stawiane znaki. Zechciała nawet jeszcze nad nimi popracować by przestały być takie... Ułomne i pozbawione gracji... Może czarodziejka powinna mieć w ogóle więcej gracji? Tego jej zawsze brakowało.

– To możemy poczytać, przywołać ją możesz w mgnieniu chwili. Poczytasz, a ja posłucham, może bardziej mi się utrwali.... Wartości w jego kazaniach są trochę inne, w większości inne niż to jakie ja wyznawałam... — Skrzywiła się odrobinę, lecz zaraz potem jej przeszło. Była gotowa siąść do tej księgi ponownie i być może wyciągnąć tym razem znacznie więcej niż przedtem podczas pierwszej szybkiej lektury.

Trochę przywykła do jego gestów i podejścia, nie było tutaj za bardzo nikogo innego, ale też innych rozpraszających elementów. Może i denerwowały ją pewne określenia, lecz z czasem sam przestał ich używać, co odebrała za pewnego rodzaju awans społeczny.

– Tak myślisz? No... Chcę wrócić, ale sama nie wiem, ta biblioteka jest kusząca, tyle tytułów mogę zdobyć, a nie uzyskałam jeszcze żadnego! — Uśmiechnęła się w tej chwili na krótki moment – A skoro dalej tam są, to chyba jakoś sobie radzą, prawda? A powiedz mi... Jak długa będzie ta przerwa? Bo nie ukrywam, że zobaczyłabym Azela, jak sobie radzi po tym czasie i po pozbyciu się demona —

Spoiler:
Spoiler:

Brama Akademii

25
POST BARDA
Kasra spojrzał na Kamirę z ukosa. Choć zwykle udawał chłodnego, nie potrafił ukryć faktu, że w czasie ich nauk zdążył polubić swoją uczennicę. Może i bywała krnąbrna, ale dało się ją darzyć sympatią.

- Czytanie z dyskusją? - Zaproponował, a oczy zaświeciły mu się zachwytem. Nie spodziewał się takich propozycji ze strony Kamirin! - To, że ty wyznajesz inne wartości, jest nieocenioną szansą! Bedziemy mieć okazję przedyskutować twoje spojrzenie na sprawy wiary. - Podekscytował się mag, wyciągnął w górę rękę, a w jego dłoni zmaterializował się omawiany tom. - Najpierw dyskusja, później możesz wracać do Karlgardu. Zawołam cię z powrotem, gdy będziesz gotowa wrócić. - Tłumaczył Kasra. W jednej chwili wyczarował przed sobą wysoki, marmurowy pulpit i odłożył tam księgę, otwierając ją na tytułowej stronie. - Twoi kompani nie są zbyt zaradni. Czyżby brakowało im twojego przewodnictwa? Dziwię się, że dotąd tylko jedno straciło życie.- Dodał mimochodem i odchrząknął lekko. - Słuchajcie, wierni, słów Drwimira, albowiem po pięciokroć rzecze on i na sposobów pięć. - Wyrecytował, zerkając raz po raz na czarodziejkę. - Ukujcie wiarę szczerą w tyglu cierpienia. Wyryjcie w oczach swych obraz niesprawiedliwości. Śmierć nie jest ujmą, duchy lśnią chwałą. Wiara wszystko pokona, przyjmijmy ją więc.Lepiej jest paść ofiarą nieprawości, niż być jej sprawcą.

Nieważni byli ci, którzy zostali w Karlgardzie. Teraz należało rozważać święte teksty!
Obrazek

Brama Akademii

26
POST POSTACI
Kamira
Dyskusja? Zainteresował ją, choć nie w kwestii zmieniania podejścia, do tego wystarczyło jej przeczytać tę lekturę i po prostu się zastanowić nad nią w jakimś czasie. Nie mniej ta dyskusja niezwykle by ją zainteresowała w takim znaczeniu teologicznym. Nie dziwiło ją, już to jak przywołuje do siebie księgi skinieniem dłoni. Widziała to zapewne już niezliczoną liczbę razy.

– To podyskutujmy więc. — Odparła, jeszcze nie licząc na powrót. Jak zawsze chciał, by wyglądało to efekciarsko, pulpit sobie stworzył. Ciekawe czy jej zrobi taki również, wszak byłaby jego przeciwniczką w debacie, gdyby do tego doszło. Cofnęła się więc i zajęła jakieś miejsce, ot, tak by słuchać, tego co ma do powiedzenia. Nie marudziła. – Moje przewodnictwo nic im nie dawało, prowadziło jedynie ku zagładzie — Zmartwiła, się jednak słysząc o jednej śmierci, do której doszło, wyraźnie dało się to zauważyć na jej twarzy, lecz cóż mogła innego zrobić niż jedynie się smucić? Przecież to już się stało, zapobiec temu już nie mogła, zmienić tego losu nie szło, przegapiła ten moment a Kasra? On chyba uznał, że nie ma to znaczenia. – Które z nich? I jak to się stało? — Spytała dość sucho, może nawet delikatnie zbita z tropu. – Dyskusja może poczekać na twoją odpowiedź —

Słowa, jakimi ją raczył, nie interesowały ją, dopóki dopóty nie otrzymała odpowiedzi na pytanie. Nie wiele mogłoby to jej dać, że się dowie, ale lepiej wiedzieć niż nie wiedzieć. – Ofiary nieprawości są słabe. Będą ofiarami dalej. Niechętnie, bo niechętnie, lecz każdy walczący o siebie zostanie oprawcę w oczach jednych a bohaterem w swoich własnych. Obraz niesprawiedliwości nie jest jeden, ma wiele twarzy. Wiara przez wiele cierpień to tylko ułuda. Wierzyć powinno się zawsze, na dobre i na złe. Inaczej nie jest to prawdziwa wiara a jedynie boski wyzysk. Bogów trzeba szanować i oddawać im cześć, czy to poprzez korzystanie z ich mocy i podarków niżeli cierpieć tylko i prosić o ratunek. Po co Bóstwo miałoby ratować kogoś, kto sam siebie nie chce ratować? Tylko po to by sczezł zaraz?— Odnosiła się do słów wczytywanych z księgi, bardziej ogólnikowo niż do konkretnych zdań, ale w tej chwili stawała zupełnie w opozycji do Kasry. Taka to też była dyskusja.

Spoiler:
Spoiler:

Brama Akademii

27
POST BARDA
Mag pokręcił głową.

- Z tobą umierali tylko wasi przeciwnicy. - Nie pozwolił czarodziejce wpędzić się w złe myślenie. Za rządów Kamiry, wiele, zbyt wiele osób traciło życie, ale żadna, poza Quetiapinem, nie była jej druhem. - Nie pytaj mnie, które to. Śmiertelnicy wszyscy są podobni do siebie. - Żachnął się, machając ręką, jakby odganiał muchę. - Ich śmierci są tak pozbawione sensu. Sądziłem, że będziesz chciała wiedzieć i wrócić. Ale jeśli nie...

Kasra odchrząknął, przygotowując się do dyskusji. Kamira mogła wrócić tylko po to, by wesprzeć pozostałych przy życiu. Któż mógł umrzeć? Parszywy elf, dla i przez którego znalała się tutaj, pod okiem demona? Smok, którego upolowali magowie z Karlgardu? Któraś z kurtyzan? A może Kherkim? Czy był to nieszczęśliwy wypadek, czy polowali na nich orkowie z Bastionu? Pytań było wiele, a Kasra nie znał odpowiedzi lub odpowiadać nie chciał.

- Pamiętaj, że każdy ma własne zdanie, Kamirin. - Tłumaczył Kasra, jednak nie wybudował jej podobnie okazałego podium. - Mogą nie mieć racji, mogą być głupcami, ale to tobie będzie dane naprowadzać ich na prawidłowy szlak. - Obiecywał, zerkając znad księgi na czarodziejkę. - Czy nie będziesz przywódczynią Ogników? Tego chciałaś, prawda? - Podjudzał jej ambicję. - Czy jesteś gotowa ukuć swoją wiarę w cierpieniu? Nie każdy jest dość silny, by stanąć naprzeciw nieprawości, to dla nich jest ta wiara. To dla nich, dając im oparcie, gdy spotyka ich niesprawiedliwość. Podaj mi definicję niesprawiedliwości? Nie ma takiej, gdyż ta jest inna dla każdego śmiertelnika. Jak możesz orzec, że ci słabi głupcy nie wierzą, gdy jest dobrze? Gdy czcili boga całe życie, czy nie należy im się możliwość poszukiwania wsparcia w chwilach słabości?
Obrazek

Brama Akademii

28
POST POSTACI
Kamira
Czy rzeczywiście złym myśleniem było, że przynosiła im pecha? Wszystko było widać jak na dłoni. Niosła śmierć i zniszczenie tam, gdzie była, niezależnie od tego, jak bardzo próbowała, lecz nie była to tylko jej wina. Inni, jej wrogowie i oponenci wcale nie pomagali. Prosili się o zapakowanie ich do piaskowej trumny, preferowanie w kawałkach. Tak samo było z kapitanami Quetapina, goblinami i wieloma innymi. Choć... Czasem rzeczywiście mogłaby przyjąć delikatniejsze środki działania... To innych niż te proste i bezpośrednie nie miała.

Wszystko to nie zmieniło tego, że wykrzywiła się mocno na słowa mające odganiać jej pytanie. Chciał się jej pozbyć, mniej lub bardziej było to już jasne. Może miał inne polecenia. – Może i chcę... Ale chcę wiedzieć, do czego i jak wracam. Po tym czasie... Próbuję patrzeć na to z boku i wcale nie są podobni, każde roznosi inną aurę, przecież nawet ty potrafisz to wyczuć. Odmawiasz mi tej wiedzy, bo chcesz, bym znów wybierała w ciemno. — Zastanawiała się wciąż nad tym, które z nich to mogło być... Lecz finalnie zastanawianie się nad tym nie miało sensu, nie znała tej odpowiedzi i dopóki nie dostanie jej albo sama nie odkryje tej tajemnicy, nic na to nie poradzi. Sama śmierć była zresztą nie do cofnięcia.

Kasra prawił mądrze o posiadaniu własnego zdania... Cóż jednak z tego? Upartego głupca nie naprowadzisz ani nie zmienisz jego opinii. Przekonała się już o tym. Może teraz spojrzą na nią inaczej. Może nie, na pewno odnaleźli się w Karlgardzie po tym czasie lepiej niż ona siedząca w tej dziwnej bibliotece. – Tego chce każdy ognik. Tak już z nami jest. Wszyscy chcemy największe tytuły, które zaimponują innym. Nie oznacza to, że je osiągniemy. Nasza duma nie pozwala nam zrezygnować z tego tytułowania się, nawet jeśli już zrezygnowaliśmy z tego dążenia. Każdy jednak wie, gdy powinien z tego zrezygnować. Tylko ogniki to rozumieją, nawet i bez słów. — Nie twierdziła, że powinna z tego zrezygnować. Czuła jednak, że może nie mieć takiej okazji, nie w sposób, który by ją zadowalał. Tutaj nigdy nie chodziło o użycie siły czy władzę, to po prostu przechwałka, taka, której używali wszyscy z nich. W końcu każdy z ogników był przyszłym najpotężniejszym X lub Y... Nie każdemu się udawało, lecz ambicja, nawet niezrealizowana i nie do zrealizowania pozostawała.

– W cierpieniu? Co masz na myśli? Powinnam się bronić i tych, z którymi jestem, tak jak i oni powinni bronić siebie. Gdyby nie to, już dawno bym sczezła w lochu Kharkhuna. Może i nie każdy jest dość silny, by się obronić i to przetrwać. Są jednak ci, którzy mają punkt złamania, punkt, który jak zostanie przekroczony, staną do walki i zginą za swoją wolność. Jednak gdy im się nie uda, zostaną złamani na wieki. Tak jak wielu w bastionie złamał Kharkhun. — Mówiła odpowiadając szczerze na pierwsze wypowiedzi Kasry, gdy już miała kilka chwil wyrazić w tych tematach swoje własne zdanie.

– Jest inna. Każdy wie, że robi źle. Każdy czuje swoje intencje, widzi efekty swoich czynów. Tylko oni się tym nie przejmują, mają to gdzieś. To jest niesprawiedliwość — Zawiesiła na moment wzrok na jedynej istocie, z którą mogła tutaj gaworzyć.

– Myślę, że należy im się wsparcie, lecz tylko jeśli sami spróbują coś z tym zrobić. Muszą zostać popchnięci w tym kierunku. Wtedy mogą dostać oparcie, które powie im, że "będzie dobrze", to doda im skrzydeł. Modły są ważne, jeśli są puste, to są mało warte i dla nich i dla tego, kto ich wysłuchuje. Choćby była to sama chęć przypomnienia o sobie, wtedy jakiś cel w tym jest —

Spoiler:
Spoiler:

Brama Akademii

29
POST BARDA
Kasra zaśmiał się krótko. Pogładził się po brodzie, nim przeniósł dłoń na własną klatkę piersiową.

- Chcesz wiedzieć, do czego wracasz? Najlepszy sposób, by się tego dowiedzieć, to powrót właśnie. Zobaczysz na własne oczy. Zbadasz empirycznie. - Pouczył ją. - Czy nie tego uczy Ina: poznania? Najlepszym wyborem będzie doświadczenie, bo czemu miałabyś zadowalać się moimi słowami? - Mag uśmiechnął się nieco szerzej, chcąc zachęcić ją do poddania się pragnieniom jego pani. - Każde jest inne, ale tworzą drużynę. Ty jesteś jej rdzeniem. Jak mogą przeżyć, gdy ciebie zabrakło?

Wyjaśnienia Kasry nie powiedziały Kamirze nic nowego. Ktokolwiek stracił życie w Karlgardzie, nie mógł już go odzyskać, jednak demon sugerował, iż Kamira miała większy wpływ na ich życie, niż sama mogła to przed sobą przyznac.

- Nauczyłaś mnie dzisiaj czegoś o Ognikach. - Kasra wydawał się zadowolony. - I dziękuję ci za to. Czy nauczysz mnie również, że Kamira poddaje się tak łatwo? - Zakpił lekko, bo przecież była to sprawa wręcz oczywista. - Ciebie również złamał świat, który cię wydał. Powinnaś ugiąć się niesprawiedliwości, być ofiarą? Czy unieść miecz przeznaczenia i pchnąć innych do walki z losem? Jeśli tylko dowiedziesz swojej wartości, będziesz mieć po swojej stronie bogini.
Obrazek

Brama Akademii

30
POST POSTACI
Kamira
Miał rację. Choć jego śmiech wcale nie został przez nią odebrany przyjaźnie, nie na dłuższą metę. Zobaczy... Tak, to prawda, zobaczy, gdy już tam będzie, lecz nie będzie miała czasu się do tego mentalnie przygotować. – Wy nic nie czujecie. Tak jest wam łatwiej. Doświadczeniem jest wszystko, nawet i słowa czy opowieści. Myślisz, że skąd wzięło się to powiedzenie, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki? Klucz w tym, że jeżeli jej nie widzisz, to dojrzysz to, dopiero gdy już w niej będziesz, gdy poczujesz ją na kostkach. Nie chcę tak. Chcę wiedzieć, na co mam się przygotować. — Musiała go oświecić, bo wyraźnie nie wiedział, jak funkcjonują byty z tego niskiego, ludzkiego padołu. Nie wiedział lub nie chciał wiedzieć. To już jego słodka tajemnica.

– Rdzeniem? — Powtórzyła za nim. Sama widziała się jako dosyć słaby rdzeń. Wątły i nieposiadający zbyt wiele autorytetu, poza bronią, tej natomiast inni i tak się nie boją, do czasu rzecz jasna. – Jakoś radzili sobie przedtem. Każde z nich, lepiej lub gorzej, lepiej beze mnie niż ze mną. To przecież fakt. — I nie miała na myśli ostatnich tygodni, a raczej... Czas nim się poznali.

– Nie, tego cię nie nauczę. Nie mam w czym się poddawać. Odeszliśmy z tamtej ruiny. No i pozbyłeś się tamtego parszywca. Gdybym miała to zrobić, to byłoby to dawno temu. — Nie była przekonana co do jego słów, dlaczego ją podjudzał? Chciał ją zdenerwować? Ona już nie chciała się denerwować i unosić bez potrzeby. Może i dalej miewała gorącą głowę, to wciąż... Teraz nie czyhał jej nad głową Kharkhun czy ktoś inny gotowy ją ściąć i ściągać długi.

– Pchanie innych do walki z losem? Nie mierzymy zbyt wysoko, co? — Oczywiście, że było to mierzenie wysoko, lecz ze strony Kasry. Zapytała z nieco wykrzywioną twarzą. Niezbyt miała ochotę i cel bawić się w jakąś wielką wybawicielkę. To prawda, że chciała osiągnąć to i o wo, to jednak takie rzeczy były przeznaczone innym istotom. – Czego ode mnie oczekujesz? — Zastanawiała się, w co znów próbują ją tutaj wpakować. Nie mogła mieć pewności co do tego, że znów coś nie zostanie na nią zrzucone, coś, czego nie koniecznie by chciała.

To nie tak, że nie chciała wracać, chciała wrócić do w miarę jasnej sytuacji, przynajmniej jasnej już teraz.
Spoiler:
Spoiler:

ODPOWIEDZ

Wróć do „Karlgardzka Akademia Czarnoksięstwa”