POST POSTACI
Qadir
Zrobił tak, jak postanowił. Krótkie pożegnanie pozwoliło im się oddalić w swe strony, a gdy tylko dotarli do własnych komnat, mogli rozpocząć… dalszą część spotkania. Tamna pierwotnie miała dotrzeć do siebie, oczekując na przybywającego przy użyciu zdolności teleportacyjnej Saliha. Mężczyzna okazał się nieco szybszy, zjawiając się we wnętrzu pomieszczenia czarodziejki już po upłynięciu zaledwie minuty, wliczając w to dotarcie do swej pracowni astralnej. Żadne bariery nie próbowały go zatrzymać. Wyśmienicie. Przeszedł do wstępnych oględzin lokum. Rozejrzenie się po przestrzeni, którą ledwo poznał swoim wzrokiem, należała do typowej kolei rzeczy. Qadir chciał dla osobistej informacji wiedzieć, gdzie znajdują się najcenniejsze przedmioty młodej elfki. Co odnalazł w gąszczu interesujących, wykwintnych ozdób z niezwykłym balkonem, będącym marzeniem starego Dortrisa? Księgi zapisane w języku szpiczasto uchych nie zawierały się w sferze dobrej lektury Kadeema, bo nie znał zbyt dobrze ich alfabetu, łącznie z brakiem wykształcenia lingwistycznego w tym kierunku. Niektóre przekłady znał za to na wyraz dobrze, toteż takie znalazły się w biblioteczce magini. Szczególnie jego uwagę przykuły te o wymiarach, co wiązało się jakby nie patrzeć z celem jego badań oraz dalszej edukacji. I trwał w tym rozglądaniu się po pokoju niewiasty, oczekując przybycia panny Il'Dorai. Płaszcz tkwił tam na krześle aż od jej powrotu z Fenistei. Gdzie się podziewała? No, ale zaraz usłyszał szmer za drzwiami. Była już blisko. Gość wyprostował się, przenosząc koniec końców ślepia na próg prowadzący do jednego z korytarzy piętra. Fakt faktem tylko obserwował, jak to miał Yasin w zwyczaju. Facet nie chciał wprawdzie niczego zabierać nowo poznanej towarzyszce.Qadir
Dźwięk ruchu zamka wybudził go z mimowolnego letargu, kiedy zaglądał na wejście do salonu użytkowniczki vitae, aczkolwiek… coś nie poszło tak, jak powinno. Wsłuchał się nieco bardziej z aktualnej pozycji na duże pomieszczenie za ścianą. Ktoś ją dopadł, akurat, gdy mieli się powtórnie zobaczyć… Zdrowy rozsądek pozwolił “Pustynnemu Smokowi”, chociaż uniknąć wykrycia. Tamna zarazem nie zdradziła czarnoskórego człowieka z Karlgardu. Uczony stał niczym słup, wyłapując każdą wypowiedź aresztujących dziewczynę magów. Zmrużył powieki. Miał prawo coś spróbować, chociaż… nie, nie miał prawa. Pozostały próby, lecz ich zebranie spaliłoby na panewce. Wtem dosłyszał w pewnym momencie dialog w umyśle. Tak, to bez wątpienia ona. Blada potomkini założycieli Nowego Hollar jasno dała znać w formie prośby do wizjonera. Ten, nie mając nabytej telepatii, odparł bardziej do siebie. - Oczywiście. - Jeżeli miała zdolność czytania w myślach, to taka odpowiedź zostałaby przez nią zarejestrowana. Mroczni? Na kontynencie? Ale jak? To mogło zmartwić niejednego naukowca, a zatem karlgardczyk mocno spoważniał. Z każdą sekundą zdawał się troszkę bardziej zmartwiony. Z powtórną złością, przedstawicielka elfickiej rasy musiała odejść z powrotem do Ignaza. Zniknęła z dwójką nieznajomych gdzieś za rogiem kondygnacji. Czarnoksiężnik pozostał z garścią danych samopas, a także dostając świeże wytyczne.
Jak więc Qadir odnajdzie ojca piękności? Znana figura szkoły kręciła się niekiedy po pokojach socjalnych, czy to na kawie lub z tytoniem w ręku. Niekiedy to w każdym razie duże słowo, ponieważ pojawiał się w tych miejscach o nieludzko dziwnych porach. Wróżbita miał za zadanie pokombinować, gdzie tego da się złapać jak najszybciej. W końcu również Saliha poszukiwali. Cmoknął ustami, mrużąc znowu tęczówki. Wybierze dostępną na parterze aulę, znając dokładne położenie sali wykładowej starszego członka rodu. Wykorzysta całkiem wyczerpującą teleportację po raz kolejny. Nie ma czasu do stracenia. Środowisko zamieniało się powoli w niebieski tunel z przesuwającymi się obrazami okolicy niczym ruch kliszy w aparacie fotograficznym. Czasoprzestrzeń nie stanowiła wyzwania dla utalentowanego wieszcza. Pstryk ii… iii…. miał się tam pojawić, w pełni skoncentrowany na podróży przez inne wymiary na zasadzie “skrótu”. Szukałby wtedy postaci dostojnego nauczyciela przy tablicy o urodzie podobnej do poprzedniej rozmówczyni. Kojarzył go z wyglądu, czyż nie? - Panie Rathal, przybyłem w ważnej sprawie. To niecodzienna kwestia dotycząca pana córki. Proszę o przerwanie zajęć i zabranie mnie do swych włości. Nalegam. - Wypalił dosadnym, surowym tonem w kierunku wykładowcy. Co ciekawe, o ile ważny profesor nie znajdował się sam, to żacy dojrzeli… ogromny portal, otwierający się na końcu klasy, z którego wyszła figura człowieka pochodzącego z “klejnotu pustyni”. Całości anomalii potężnego zaklęcia, dopowiadał silny podmuch wiatru, nadający przy okazji chłodną bryzę otoczeniu jak ten nad porywistym morzem. Wymuszony efekt?