Serpico von Andreäe

1
Miano: Serpico von Andreäe
Rasa: człowiek, taki zwyczajny
Płeć: mężczyzna
Wiek:
jakieś 72 lata, choć wygląda na mniej

Pochodzenie: stolica Królestwa, Saran Dun
Lokalizacja: mała wysepka na zachód od Grenefod | obecnie przebywa gdzieś w okolicach Salu

Profesja: mag dyletant | apostata ścigany przez Zakon Sakira | demonolog

Informacje: Urodzony w Saran Dun, w wielkiej stolicy wielkiego Królestwa Keronu, jako syn swojego ojca i takoż matki swojej. Szybko wylądował w tamtejszej magicznej akademii, po tym jak za dzieciaka puścił z dymem rodzinną chatę. Nauka szła mu nieźle, ale nie był uczniem wybitnym. Zwyczajny student, który poświęcił życie magii, bo nie dano mu innego wyboru. Przepędził w Saran Dun dwadzieścia roków z hakiem. Pod koniec 55r. III ery został wysłany na Północ, aby wraz z towarzyszami magami wybadać naturę pustoszących tamtejsze ziemie czartów. Przeprawił się przez Przełęcz, dwa miesiące spędził też w Białym Forcie, gdzie zbierał relacje świadków pojawienia się Wieży. Potem ruszył w drogę dalej... i słuch o nim zaginął. Wyprawa akademicka nigdy nie powróciła do stolicy, a ponieważ była tylko jedną z wielu podobnych, to prawie nikt nie przejął się tym tajemniczym zniknięciem. Następne parę lat stanowi ciemną plamę w historii Serpico. Dopiero w 62r. znów coś o nim słychać. Pojawia się w obleganym przez demony Salu jako jeden z obrońców. Ponieważ czary przeciw czartom sprawdzają się lepiej niż surowa stal, to jego imię przez pewien czas krążyło po całym Porcie, często w towarzystwie samych pochlebnych komentarzy. A potem znów zrobiło się cicho. Serpico jakimś sposobem wydostał się poza mury. Podobno ktoś widział jak przelatuje nad dachami domów na ogromnych skrzydłach, ale ta wersja wydarzeń nigdy nie stała się wersją oficjalną. No i znów wszyscy zapomnieli o czarodzieju w zielonej szacie. Serpico rozpłynął się gdzieś śród śniegów grubą warstwą pokrywających północne tereny. Od czasu do czasu zawitał do jakiejś wioski, ale tylko po to, by nastraszyć miejscowych swoją obecnością. Zmienił się, oj, mocno się zmienił. Zaczął studia nad magią znacznie potężniejszą od tej, którą władał dotychczas. Znalazł nauczyciela - gdzieś tam, między białymi szczytami i od niego pobierał lekcje. Kiedyś określano go mianem maga, studenta, czarownika. Dziś bliższym byłoby mu słowo demonolog, odszczepieniec, apostata. Podobno ma swoją chatkę gdzieś na jakiejś wyspie w pobliżu Grenefod. Tak przynajmniej bajają żeglarze, którzy w tamte okolice się zapuszczają. Mówią potem po karczmach, że niby samotniczy życia tryb wiedzie, a otacza się tylko zwierzętami groźnymi, które na wzór kota czy prosiaka udomawia. Gdy wieści o nim zaczęły przeradzać się w skromne legendy, sam dyletant pieczołowicie dbał o to, aby nikt o nim nie słyszał i nie gadał. Szybko rozprawiał się z tymi, którzy niepotrzebnie dolewali oliwy do dogasającego ognia. Dziś mało kto o nim pamięta, a prawie żaden nie wspomina - ze strachu czy może raczej przez zdrową przezorność. Po co kusić licho, skoro można tego nie robić?

Wygląd: Zgrzybiały staruch, co parchate ciało po długą, ciemnozieloną szatą skrywa. Żadnych ozdób nie nosi, błyskotek nie dopina, tylko w pasie sznurem cienkim się opasa, coby mu spodnie z dupy nie spadły. Przy sznurze sakwy różne uwiązuje, a w nich cuda różnorakie dźwiga. Oprócz tego sztylet obnażony, którego ostrze już zaczyna zżerać rdza. Jego twarz nigdy nie jest poważna, choć cała zmarszczkami poryta, a same zmarszczki jakby rylcem w skórze żłobione. Nieraz wąskie usta jakiś grymas wykrzywia, albo coś, co uśmiech z pozoru przypominać winno. Ze szczęki zwisa mu broda siwa i postrzępiona, a przy tym wcale długaśna. Włosy, choć rzadkie i w kołtuny porobione, białą pokrywą zasłaniają jego czerep. Oczy jakby mgłą zasnute, ale widzące, doświadczyły już wiele. Zbyt wiele - rzekłby który, gdyby znał Serpico wystarczająco dobrze. Nos jak u szpaka i w ogóle - lico takie z ptasią aparycją. Nad górną wargą włókniak ropiejący - znaczy się - syf paskudny, którego żadną siłą wycisnąć nie może. No i zęby żółtawe, nalotem próchnicznym uwalone. Jak zimno mu w uszy, to naciąga na głowę czapę skórzaną, a że przecież stary jest, to całkiem szybko marznie. Chodzi raczej wyprostowany, jak gdyby czas nie zrzucił mu na barki wcale dużego ciężaru.

Znaki szczególne: paskudna krosta nad ustami | zamglony wzrok

Plotki: sam jest jak jedna, wielka plotka

.
ODPOWIEDZ

Wróć do „NPC niekanoniczni”