POST BARDASpojrzenie spod łba nie za wiele dało, albo dwójka śmieszków miała po prostu gdzieś, co jakiś młodziak sobie o nich myśli. Jeden z nich, widząc ponuraka, pokazał jakiś krasnoludzki gest w kierunku pół-elfa, który z pewnością był czymś obraźliwym w ich kulturze. Niestety bez znajomości obyczajów i gestów niskich mieszkańców, nie wiele więcej umiał z tego wyczytać. A może to po prostu był gest pokoju i znak, że się trochę uspokoją? Jeśli jednak tak, to dość szybko z tego zrezygnowali, ponownie wybuchając śmiechem.
- Te kanały nie raz nam uratowały życie - powiedział poważanie Damien, nie jakoś specjalnie, ale jednak karcąco spoglądając na Wierzbę.
- W kanałach to śmierdzi. Niby za kogo nas masz, że będziemy się po nich szlajać? - Auriel za to pomysł nie spodobał się równie mocno, co Wierzbie. - Może jeszcze za szczury mamy się przebrać, co? - zadrwiła z dowódcy, który wydawał się przestać zwracać uwagę na zachowanie wybranki swojego niedoszłego-nie-syna. Skupiony był teraz na spacerowaniu po pokoju z zamyśloną miną. Na decyzję o wizycie w domu Idiego przystanął.
- Nienajgorszy wybór - kiwnął głową. Auriel jednak była innego zdania.
- Po co do domu!? Nie lepiej od razu do karczmy? - zaburczała, ale lodowe spojrzenie uciszyło dalsze sprzeciwy. Przynajmniej na ten moment.
- Osobiście nie wybrałbym tej opcji, ale ciekawy jestem co dzięki temu osiągniesz - powiedział nie-ojciec, kończąc tym samym, w swoim mniemaniu, temat. Decyzja zapadła.
Wielkie więc zapadło zdziwienie, gdy Wierzba zdeterminowany postawił tak odważne stwierdzenie. Sam Kaazah spojrzał się znad ksiąg, a dwójka krasnoludów ponownie wybuchnęła śmiechem, sprawiając że sam Damien uśmiechnął się pod nosem. Auriel, wyraźnie naburmuszona, spojrzała spod byka w kierunku Wierzby, ale nic nie powiedziała.
- Nic tylko pieniędzy wołają... - Elf pokręcił głową z dezaprobatą, ale nie wydawał się źle nastawiony do tego pomysłu. - Dostaniecie coś na wynajęcie pokoju i by nie umrzeć z głodu. Na resztę przyjemności będziecie musieli sobie zapracować, albo zdobyć fundusze na swoją rękę. Międzyczasie postaram się przygotować naszą drugą kryjówkę - oznajmił kierując się w stronę swojej torby. Wygrzebał z niej coś, włożył do małego mieszka i rzucił przez pokój, prosto w kierunku Wierzby.
- Kogoś po was przyślę do Młota - uciął dalsze dyskusje, tym samym wracając do Kaazaha.
- Też myślisz, że to on? Innego powodu nie widzę dlaczego to... - Nic więcej jednak Wierzba nie usłyszał (wszak nie interesował go ten temat). Gdy tylko zrozumiał z Auriel, że to koniec rozmowy, udał się z nią w kierunku pracowni introligatorskiej. Drzwi trzasnęły za nimi tylko głucho.
- Dlaczego nie idziemy od razu do karczmy? - Auriel odpaliła się, gdy tylko opuścili budynek. Nie chciała dać za wygraną. Życie przyzwyczaiło ją do tego, że dostawała zawsze to co chciała. W ten czy inny sposób, ale osiągała swój cel. Teraz jednak wszystko układało się nie po jej myśli.
- Naprawdę będziemy gadać z jakimiś strażnikami? Tymi co chcieliby nas wsadzić za kraty? - próbowała przekonywać.
- I w ogóle co powiesz temu całemu Idiemu jak go spotkasz? Ej, nie gniewaj się na mnie? - zapytała, przekręcając charakterystycznie głowę, tak że jej upięte włosy przeskoczyły na jej drugie ramię. Jakby nie patrzeć miała trochę racji - potrzebny był jakiś plan.
Sama podróż ciężka nie była. Poranek, straży za wiele nie było. Trzeba było tylko przemknąć między kilkoma zaułkami i parę razy poczekać aż dwójka strażników przejdzie wystarczająco daleko, by oni sami mogli przemknąć dalej. Trzymali się raczej mniej ruchliwych ulic, kierując się w stronę widocznych murów obronnych. Auriel dwa razy tylko pytała gdzie znaleźć introligatornię "Okładka", ale poza tym nie odzywała się wiele do Wierzby. W ten sposób chciała chyba zademonstrować swoje niezadowolenie z obecnego stanu rzeczy i tego, że jej nie posłuchał. Mimo wszystko nie utrudniała im specjalnie misji. Póki co...
Po niedługim czasie dostrzegli niewielki budynek. Wbudowany był on w fasadę murów, tworząc z nimi nierozłączną całość. Przed drzwiami wywieszona była drewniana, wisząca tabliczka z książką i jakimś nieznanym napisem. Zaraz obok zaś znajdowało się wejście na podwórze, które z pewnością prowadziło do klatki mieszkania, w którym rzekomo miał mieszkać Idi. Bez zastanowienia ruszyli w tamtym kierunku. Prosty korytarz, krótkie schody, a na końcu masywne i drewniane drzwi - z pewnością musiał być to budynek, o którym wspominał Damien. Auriel postanowiła być tą odważną i w myśl zasady "ja pukam, tym mówisz", załomotała w drzwi.
- Kto tam? Czego chcą!? - odezwał się wysoki, kobiecy głos.Statystyki: autor: Ravenill — 29 kwie 2023, 22:20
]]>