POST POSTACI
ThusnelThusnel słuchała bardzo uważnie wymiany zdań pomiędzy dwoma mężczyznami. Z natury uważała się za osobę raczej inteligentną i ciekawską, a już z pewnością miała więcej oleju w głowie niż przypisywano stereotypowemu barbarzyńcy. Choć pokonała ona białego niedźwiedzia, prawda, i pochwaliła się jego zabójstwem to pokonała go sprytem i starannym przygotowaniem, a nie niemalże samobójczą walką jeden na jednego. Swój rozum miała i wiedziała, jakkolwiek by to głupio nie brzmiało, to największą bronią wojownika był jego intelekt. To i porządny kawałek stali u boku. A że intelekt jej był ciekawski to chłonęła wszystko co było mówione i zapamiętywała.
- Wszystko ze mną w porządku. - Powiedziała. - Gdyby nie było, to wątpię że bym tu doszła, a padłabym po drodze. Poza zdaje się, że mam to szczęście, że ostrza, kły i pazury się mnie nie imają. Miałam nadzieją zdobyć jakąś imponującą bliznę, którą mogłabym się pochwalić w domu, ale z drugiej strony imponująca blizna równa się temu, że wykrwawiłbym się pod jakimś drzewem. - Mimo to Thusnel, dla Aslaka i swojego spokoju zaczęła zdejmować ubranie by odsłonić ramię i rękę. - Myślę też, że po prostu chcecie sobie mnie dobrze obejrzeć. Planujecie swój ślub? - Prychnęła rozbawiona, kontynuując zdejmowanie górnej części odzieży. - Nie poszło mi najgorzej, prawda. Swoją drogą, wy też nie macie niezgorszy cel. Co prawda taką górę trudno byłoby nie trafić, ale strzał w oko był imponujący.
- Hmm. - Thusnel zamyśliła się na moment. - Prawdę mówiąc spędzenie jednej lub dwóch nocy u was nie byłoby takie złe, jeśli oferujesz mi gościnę. Gościna wszak, rzecz święta na tych odludziach. Nie godziłoby się z mojej strony jej odmawiać, a i tobie nią szafować. Dłużej mi zostać nie wypada... Zwyczajowo próby trwają miesiąc, a ja zbliżam się niebezpiecznie do ich końca. - Powiedziała. - W normalnych warunkach uznaje się, że osoba winna w dziczy samodzielnie przetrwać by uzmysłowić jej siłę jaka drzemie w klanie i jego jedności, ale też by udowodnić, że nie będzie się stanowiła dla plemienia obciążenia swoją obecnością. Kiedyś, gdy jeszcze żyliśmy na zachodzie, nad wielkim jeziorem, przed demonami, uznawało się, że próby powinny odbywać się o gołych rękach czy najprostszych narzędziach. Dzisiaj to samobójstwo, podobnie jak i same próby. Jak odchodziłam chyba uderzyłam w dumę kilku mężczyzn, jeden z nich uznał, że nie będzie gorszy i również ruszył w drogę. Ciekawe czy wrócił... - Mruknęła na koniec. Chcieli dowiedzieć się czegoś więcej o jej klanie, to proszę bardzo. Zresztą ta informacja była "darmowa". Nie uważała, że zdradza tym coś ważnego dla bezpieczeństwa jej ludu. - Mimo to w dobrym geście jest wrócić z czymś więcej niż ze swoim własnym życiem. Przynieść dary w postaci łupów, zwycięstw, opowieści... Umiejętności która mogłaby polepszyć życie w klanie czy cokolwiek innego co jest wartościowe. Pozbycie się Yetiego, który zabił i okaleczył trzech naszych myśliwych jednym z takich czynów z pewnością by było. Jest... W końcu Yeti jest martwy.
- No, to jest moja historia, a przynajmniej jednego z obyczajów klanu. A teraz ty, elfie... Może z Aslakiem się już znacie dłużej, ale chce usłyszeć coś o tobie albo o waszym ludzie albo o obyczajach albo o waszych osadach albo bogach albo... Opowiedz coś. - Ponagliła go.Statystyki: autor: Thusnel — 18 lut 2023, 23:40
]]>