POST POSTACI
Villibert VetinariVetinari skończył wreszcie przygotowywać muła do jazdy, wskoczył na siodło i ruszył w drogę z kapłanami. Jednocześnie kontynuował rozpoczętą rozmowę.
– A dlaczegóż to uważasz, że moja profesja miałaby być kłopotem? – zapytał Kevyna. Po tych słowach uśmiechnął się wesoło do kapłanki i zwrócił do niej, odpowiadając na wcześniejsze pytanie: – Cóż... Nie miałem jeszcze okazji przygotowywać gęsich wątróbek w galarecie z łuski smoka, ale gdybym tylko miał składniki, niechybnie bym to zrobił! – powiedział z dumną miną, podpierając się pod bok prawą ręką. – Ale i z bardziej dostępnych ingrediencji mogę coś dobrego przygotować. Zdziwilibyście się co dobrego można zrobić ze zwykłej brukwi, jeśli tylko ma się kilka dodatkowych rzeczy. No i trochę doświadczenia oczywiście! – po tych słowach Vilibert zaśmiał się wesoło.
Widząc, że towarzysze dość bacznie obserwują otoczenie, a zwłaszcza ciągnące się po obu stronach traktu lasy, Vetinari również zaczął przyglądać się okolicy. Czyżby się bali napadu? – pomyślał. – Co jak co, ale na taką parę, to chyba nikt by się nie ważył... Jednak zastanawiając się nad tym, zaczął odczuwać lekką obawę przed ewentualnym atakiem. Choć wcześniej, jadąc samemu, jakoś takich obaw nie miał. Jechał z przeświadczeniem, że w domenie księcia Jakuba panuje spokój i porządek.
Z zamyślenia wyrwało go dalsze dopytywanie Andrei o jego fach.
– Och, nie tak łatwo powiedzieć, która z potraw jest najtrudniejsza do wykonania. Tak po prawdzie, to niewiele jest rzeczywiście trudnych. Po prostu niektóre wymagają więcej pracy, ich przygotowanie trwa dłużej, a rezultat jest efektowny, choć nie potrzeba do ich zrobienia nadludzkich zdolności czy wyjątkowych składników – wyjaśnił rzeczowo.
– Popisowe danie? Hmmm... – zastanowił się Villibert, słysząc kolejne pytanie towarzyszy. – Same trudne pytania zadajecie – powiedział ze śmiechem. – Korzenne ciastka. Idealne pod gorzałkę, tak sobie myślę, że to byłoby coś, czym mógłbym się pochwalić. Przepis oryginalny mojego dziadka, z moimi niewielkimi poprawkami. A jeśli mielibyście ochotę na coś konkretniejszego, to polecam się ze swoją potrawką z cielęciny z gruszkami.
Widząc wyłaniający się plac budowy, Vetinari stracił nieco humor. Słysząc o nowopowstającej osadzie, wyobrażał sobie sporą płacheć ziemi otoczoną wałami lub może nawet murami, wewnątrz już prawie całkiem zabudowaną, w której co najwyżej toczą się ostatnie roboty. Te kilkanaście chałup chwilowo zawiodło jego nadzieje na szybkie znalezienie pracy. A i znalezienie porządnego noclegu wydawało się niemożliwe. Choć z drugiej strony... – pomyślał. – Może w takim miejscu łatwiej byłoby spróbować z założeniem własnej karczmy?
W między czasie dotarli już prawie do stajni. Villibert otrząsnął się z myśli i zwrócił się do Kevyna: – A ta osada jest celem waszej podróż? Czy zmierzacie gdzieś dalej ?Statystyki: autor: Vetinari — 05 lut 2022, 12:16
]]>