gnojem łaknącym przemocy i krwi wszędzie gdzie tylko się pojawia. Z drugiej strony agresja Edwarda nie raz bywała przydatna i Inkwizytor był przekonany, że i tym razem będzie podobnie, oczywiście jeżeli ktoś tą agresję ukierunkuje, a zarówno Naret jak i Sulpicio wiedzieli jak sobie z tym poradzić. Póki co nadgorliwość była zbędna więc dowódca szybko skarcił młodszego inkwizytora. Naret uśmiechnął się pod nosem widząc jak jego towarzysz podkula ogon, a blask agresji w jego oczach wygasa tak samo szybko jak zapłonął.
Dowódca przychylił się do uwag Nareta, co zupełnie go nie zdziwiło. W końcu to było jedyne bezpieczne rozwiązanie, a póki nie zachodziła taka potrzeba nie warto było stawiać życia na szali, przynajmniej na razie nie było to niezbędne. Starzec mimo, że według wieśniaków niegroźny i potulny mógł jednym zaklęciem zabić lub okaleczyć każdego z nich. Nie raz był świadkiem, że przyparci do ściany czarodzieje, magicy i nekromanci nim wyzioną ducha są w stanie zabić nie tylko trójkę Sakirowców, ale cały ich oddział. Poruszył się delikatnie, gdy jego plecy przeszedł dreszcz, a w pamięci pojawiło się kilka obrazów jego towarzyszy nieomal rozsmarowanych po okolicy przez magów. Nie miał zamiaru dodawać do tych wspomnień Edwarda rozszarpanego przez jakiś demoniczny czar.
-Spokojnie Edward.- klepnął towarzysza w ramię -Doskonale wiesz do czego ci przeklęci magowie są zdolni. Nie mam zamiaru zbierać twoich flaków z tej cholernej polany, więc proszę Cie...zamknij niewyparzoną gębę i słuchaj się rozkazów.-mówiąc to uśmiechnął się z przekąsem do towarzysza. Rywalizowali ze sobą od lat, więc Naret nie mógł odpuścić sobie takiej okazji by mu dopiec.
Gdy Sulpicio wyszeptał inkantację nieco zdziwił obu inkwizytorów, zwłaszcza poświata w oczach dowódcy była niepokojąca, wyglądało to zupełnie jak magia. Naret nie miał jednak zamiaru zaprzątać sobie tym głowy, może Starsi Inkwizytorowie posiadają i takie umiejętności. Z uwagą wysłuchał polecenia i kiwnął głową na znak, że je zrozumiał.
Podobnie jak Ravill również chwycił za swą kuszę. Była sporo większa niż ta dzierżona przez dowódcę jednak nadal wydawało mu się, że w tym wypadku będzie to skuteczniejsza broń. Załadował bełt, poprawił pas i mocniej zacisnął dłonie na kuszy po czym ruszył by okrążyć chatę. Inkwizytor na ogół przywiązany był do swej zbroi, na szczęście tym razem ubrał się w skórzany kaftan z głębokim kapturem więc ciche przemknięcie się na tył polany nie było problemem. Również inkantacje pamiętał doskonale ,więc po chwili był na wyznaczonej pozycji.
Plecami oparł się o ścianę chałupy i mocniej chwycił kuszę. Mimo wielu lat służby wciąż czuł jak w takich chwilach krew buzuje mu w żyłach, a adrenalina wyostrza zmysły. Stanął pewnie na przeciw wejścia z kuszą wycelowaną na wysokości serca potencjalnego celu. Przez głowę przeszła mu myśl by wejść do środka ,silnym kopnięciem wyważając drzwi, uznał jednak, że lepiej dla powodzenia akcji będzie gdy to Sulpicio pierwszy wykona ruch. Gdy cel spróbuje uciec tym wejściem Naret będzie czekał, gotów by jednym strzałem posłać leśnego dziadka w niebyt.Statystyki: autor: Naret — 01 lis 2020, 15:15
]]>