Wyskoczyła z jednego wora, żeby wdziać drugi, ale bandażami owinęła sobie twarz. Nie trzeba być mistrzem śłedczym, żeby rytualne kunie skaryfikacje rozpznać jako... kunie skaryfikacje (rytualne). Coś nie widać było na jej twarzy entuzjazmu dla całej tej sytuacji, ale jeśli kretyński teatrzyk się uda – będzie żyć. A o to chodziło.
Po chwili była gotowa, wkurwiona jak ranna wilczyca i – choć niewiele zmieniła wizerunek – przysposobiona nieco do roli żebraka, gotowa postępować za wskazaniami Artixa i narazić się na zbawiennego kopniaka pod hasłem "Żebraku, wynoś się!", które według Artixa ma się okazać zaklęciem otwierającym wolność. Wcześniejsze wskazówki pamiętała, pozostawało więc tylko dać Artixowi znak, że wszystko jasne, i jakimś cudem wydostać się dwa piętra w górę na poziom parteru i przniknąć na dzeidziniec, nie wzbudzając pytań, co żebrak robił w pionie penitencjarnym...
Rozkuta wcześniej i bez powrozów na nadgarstkach, ruszyła czujnie po korytarzach. Nasłuchując, czekając w cemności wnęk i wykuszów lochów, chyłkiem przedostala się na wyższy poziom, a stamtąd na poziom parteru, skąd na dziedziniec wiódł korytarz najbardziej chyba narażony na częste użytkowanie. Ale uczta, o której mowił Artix, chyba faktycznie zassała większość potencjalnych bywalców tiurmy. Jako żebraczka – Taana szła więc szybkim krokiem przy ścianie, aż doszła do bramy na dziedziniec. Tutaj musiała ostatecznie wskoczyć w wymuszoną na niej rolę. Zgarbila się w szmacianej koszulinie, którą dostarczył jej Artix, zaciągnęła głębiej na głowę zaimprowizowany z dodatkowej szmaty kaptur, i w ten sposób ruszyła wskroś dziedzińca, zmierzając do wyjścia z tej części zamku. Ilekolwiek kroków miała do bramy – przebyła je udając chód osoby złamanej życiem, ale jednocześnie dbając by nie zwracaać na siebie uwagi pewnym pośpiechem, koniecznym do szybkiego zniknięcia z oczu potencjalnym żołnierzom.Statystyki: autor: Jedenastka — 03 sie 2018, 21:22
]]>