POST POSTACI
QadirPowrót do schronienia wraz z zaśnięciem po paru minutach medytacji przebiegły magowi dość gładko i wręcz komfortowo. Definitywnie nadrobienie utraconych godzin snu w trakcie tej nocy przydało się do dalszej podróży, która na nich czekała ze zniecierpliwieniem. Przez to Salih opuścił swój namiot z delikatnym, acz sugerującym dobrą pobudkę ziewnięciem. Rozciągnął sylwetkę ku niebu, wyciągając odruchowo ręce, jakby chciał złapać rozjaśniające się chmury. Wszystko sprowadza się jakoby do całkiem miłego powitania dnia. Niemniej w istocie nie mieli zbytnio czasu na rozkoszowanie się wschodzącym słońcem, toteż cała gruba zmuszona została do szybkiego śniadania z podstawową higieną. Tą drogą podążył czarnoksiężnik, kiedy przed oddaleniem się w kawałek lasu pomachał dłonią do Shehla w odzewie. Toaleta nie zajęła karlgardczykowi dużo czasu podobnie jak obmycie ciała łącznie z przebraniem się w jeździecki strój. Ze względu na pośpiech tym bardziej nie zgłaszał potrzeby dyskusji z resztą zwłaszcza na błahe tematy.
Mimowolnie spojrzał w jednej z chwil na namiot elfki, która to akurat opuściła jurtę ze słyszalnym szarpnięciem tkaniny zadaszenia. Naukowiec doglądał jej oblicza, lecz z innych powodów niż się mogło Frankowi wydawać. Chodziło o coś więcej niż dopatrywanie wdzięków pięknej kobiety, ponieważ Kadeem chciał znać stan Tamny. Niestety warta sprzed paru godzin nie pozwoliła jej na kompletną regenerację sił. W tym wypadku mieszkaniec Urk-hun czuł małe wyrzuty sumienia. Może powinien bardziej naciskać z sugestią przejęcia czatów poprzedniego wieczoru? Teraz jednak było już na to za późno. Dostrzegając uśmiech dziewczyny, odpowiedział jej tym samym gestem. W każdym razie ich relacja zaczęła iść w dobrym kierunku, z tym że… to wykrzywienie warg leżało w sferze małej iskry nadziei. Można to nazwać dobrą miną do złej gry. Wbrew pozorom Qadir nie miał kompletnej pewności co do sukcesu ich ekspedycji. Martwił się kilkoma sprawami, ale nie brakowało mu determinacji. Tylko aktualnie budował w swym niezwykłym umyśle bardzo zawiłe taktyki. Wykładowca szukał złotego środka na duet Callisto i Ignaza.
Po posileniu się w pobliżu resztek paleniska oraz zapakowaniem ekwipunku do swojego wierzchowca, Yasin został zawołany przez drugiego mężczyznę do jego pozycji. Panna Il’Dorai również otrzymała takie zaproszenie. Właściciel stadniny zamierzał przedstawić im dalszą drogę, która doprowadzi kompanów do upragnionego celu jak najszybciej. Wróżbita wsłuchiwał się uważnie w słowa pary znajomych, szczególnie iż nie miał zbyt wielkiej wiedzy geograficznej w porównaniu do dwójki podróżników. Sytuacja podobnie wyglądała w kwestii jazdy konnej, gdyż “Pustynny Smok” przeważnie poruszał się przy pomocy przygotowanego wozu lub karawany. Lepiej sprawdzał się w roli pasażera niż jeźdźcy. Bez wątpienia nie udawał tutaj mądrzejszego od pozostałych członków wyprawy. Jak zatem zniósł wieści o nadciągającej ciężkiej dobie? - Nie mamy wyjścia. - Zawtórował bladoskórej piękności po zerknięciu na mapę Królewskiej Prowincji. Oni oboje rozumieli najlepiej, że dłuższa przejażdżka wymaga od zebranych pełnego skupienia bez szansy na relaks. Potomek Raaidy zaakceptował ten fakt już dawno temu, bacząc na nadciągające niebezpieczeństwo w tym jakże chaotycznym wydarzeniu ucieczki z Nowego Hollar. Zapał profesora udzielał się także badaczce przy uzyskaniu przez nią wiedzy o położeniu ojca i umiejętnościach ucznia Zakkuma. W momencie zakończenia konwersacji o następnym przystanku brodacz był gotowy do wsiadania na rumaka celem wyruszenia z kotliny. Dzięki wskazówkom przewodnika albo białowłosej powinien utrzymać się w trasie na siodle. W razie potrzeby będzie miał towarzyszy jako asystę do takich trudności.
Przemierzając ścieżki wychodzące z lasu na wzgórza, profeta kompletnie milczał. Więcej sekund, minut oraz godzin poświęcał na obserwowanie otoczenia w przypadku potrzeby chronienia innych przed napastnikami. W obcym terenie zmysły człowieka wybitnie zaostrzały się, chociażby przez poznanie informacji z rytuału wezwania Loliusza. Czarodziej trzymał nerwy na wodzy, aczkolwiek nie odpuszczał sobie czujności. Uczony miał w głowie całe multum negatywnych scenariuszy, na które chciał mieć jakąkolwiek kontrę. Możemy to określić w formie niespotykanej ostrożności. Pędzący za nimi szpiedzy, magowie lub władze uczelni miały prawo wywoływać w nim taką przezorność, czyż nie? Tak więc mknął w dalszym ciągu za grupką z tym żelaznym spojrzeniem piwnych oczu, gdzie wzrok próbował nieustannie wyłapywać najdrobniejsze odstające anomalie w środowisku. Tak czy inaczej, udało się im pokonać wiele kilometrów, bo po pewnym okresie dnia Salih ujrzał charakterystyczną banderę. Kamienny most znajdował się, co prawda zdecydowanie dalej niż zakładał. Mimo tego mieli całkiem solidny obraz pozostałej odległości do przebycia. Dodawało to swoistego optymizmu. Gdyby tylko nie istniało to już dokuczające wyczerpanie organizmu...
Tymczasem po naturalnej wypowiedzi szpiczasto uchej damy odezwał się nerwowo brat Elaine. Wjechali? Jakim cudem żaden z użytkowników vitae nie zdołał tego dojrzeć? Byli aż tak mocno zabezpieczeni? - Gdzie ich zobaczyłeś? - Dopytał pobudzony znawca magii astralnej, obracając twarz w kierunku wskazanym przez faceta - Nie zatrzymujcie się. Będę za wami podążał bardziej na tyłach. Spróbuję dowiedzieć się, kto to jest. - Stanowczo zasugerował czarnoskóry wieszcz, koncentrując się po zwolnieniu chabety. Postanowił skorzystać z błogosławionego widzenia, bo te ujawniłoby bohaterowi znaczący wpływ energii z tamtego miejsca na pobliską naturę. Owszem, mana istniała wszędzie, a zatem nie mógł być może dojrzeć najmniejszych szczegółów przy tak dużym dystansie. Miał natomiast szansę potwierdzić, jak ogromne pokłady magii poruszały się z zachodu. A nóż zauważy coś więcej niż potężnych czarowników? Dalsze decyzje będą zależeć od wstępnego rekonesansu zaświatów.Statystyki: autor: Qadir — 22 lip 2023, 22:00
]]>