POST POSTACI
QadirAch, Tamna brzmiała w tym momencie niebywale dziecinnie, nawet jeśli mówiła całkowitą prawdę. Osoby związane z uczelnią nie musiały w końcu mieć do czynienia z polityką. Widocznie jednak nie przejmowali się poczynaniami, które na nich bezpośrednio wpływały. Władza nie jest problemem… do czasu, gdy się nim staje. Bierność niekiedy potrafiła wyrządzić więcej krzywdy niż aktywne wspieranie wrogiej strony. Salih westchnął ciszej na pierwszą wypowiedź kobiety, nieco jakoby ze zmęczeniem wymalowanym na buzi. Tej zapewne teraz nie dojrzała. - I teraz ta gra polityczna na najwyższych stołkach postanowiła cię w takiej pozycji, u boku zwykłego naukowca stojącego na przekór tego systemu… Osoba taka jak ty powinna się tym bardziej przejmować, jeżeli chcesz jakoś wpłynąć na losy Fenistei oraz zebrać owoce ze swoich badań. W zasadzie to już na to za późno. - Podsumował niemalże surowo niczym jej ojciec przed laty, o ile takie wspomnienia o nim posiadała.
Niemniej z pewnością niewiasta spotkała się z rzeczowym komentarzem bez niepotrzebnego gniewu w głosie drugiej osoby, szczególnie mężczyzny mówiącego wprost o tym, co myśli. - A zatem sugerujesz, że nic do tej pory nie zrobili w tym kierunku, bo… czekali na odpowiedni moment? Nie czuli się na siłach? Oby nie współpracowali z Ignazem… Obyś się myliła. Tak czy inaczej, w obu przypadkach to bardzo zły znak. - Zahaczył o dość wrażliwy punkt, na który blada elfka mogła podirytować się jeszcze bardziej. Niemniej ruszał dalej do zakapturzonych istot przy poruszającej mózgi dyskusji.
Mieli na razie minutę lub dwie do ostatecznej wymiany zdań przed minięciem nieznajomych. Kadeem uważnie obserwował otoczenie, teraz poniekąd bardziej czujny niż jak opuszczali zakamarki budynków szkoły wraz z murem. - Ja nic nie zakładam, gdyż to zwyczajne domysły. Wiem tyle, że jestem potrzebny. Czy nam się uda, czy nie jest zależne od wielu czynników. Wiem także, że ty tutaj jesteś, bo masz swój udział w boskim planie… Inaczej bym cię zostawił w komnacie z tymi łańcuchami. - Podjudzał ją troszkę, tak jak to miał w zwyczaju robić przy ich pierwszym kontakcie. Był nad wyraz miły jako człowiek. Charakter szpiczasto uchej przedstawicielki płci pięknej aż prosił się o grzmotnięcie go w przemądrzałą głowę. Widocznie potrafił być zaczepny, jak chciał.
Przycisnął ją nieco bardziej do piersi, automatycznie dzieląc się ciepłem bijącego serca na wysokości klatki piersiowej. Pomimo nagłego ruchu dawało to swoisty komfort. Kto nie lubił temperatury kominka po powrocie do domu z ulewy lub śnieżnej zimy? - Wiesz nad wyraz mało o mnie, ale spokojnie… Odkryję swoje karty w odpowiednim czasie. Jeszcze mnie docenisz, droga potomkini Rathala. I zamierzam przeżyć. Nie, ja muszę przeżyć tę wyprawę. -Dodał na koniec z delikatnym uśmiechem na dosłowną sekundę, który czarodziejka mogła dojrzeć dopiero, gdyby spojrzała spod cienia kaptura na oblicze czarnoskórego maga.
Wreszcie mijali parę męskich sylwetek, z czego jedna zdołała dojrzeć oblicze jednego z wykładowców z jednoczesnym rozpoznaniem tego indywiduum. Ach tak, karlgardczyk o niebywale ciemnej karnacji skóry wybijał się na tle pochmurnego środowiska. Możliwie był jedynym nauczycielem pochodzenia urk-huńskiego. Chciałoby się zakląć pod nosem wręcz, aczkolwiek nie w przypadku Yasina. Ten dokonywał czynności na podwyższonych obrotach, toteż takie wybicie ze skupienia zbudziło w nim instynkt przetrwania. Niebywale silny instynkt. - O, witajcie. Pada niemiłosiernie mocno. - Skinął głową, nie wypuszczając “uczennicy” ze swych ramion. - Wiem, że mnie szuka. To związane z raportem z Keronu podobno. Nie znam szczegółów, lecz chodzi o kwestię krajową. - Nie zatrzymywał się z powodu deszczu i również… ich przygód z odbiciem dziewczyny. Ot chciał im dać tyle kłam… informacji, co by się odczepili. - Złapię go, jak odprowadzę jedną ze studentek. Źle się poczuła, a nie mogę jej zostawić na mych zajęciach. W każdym razie poradzę sobie. Do zobaczenia później na sali wykładowej. - Mknęli szybkim chodem niczym prawdziwi atleci. Teraz mieli przynajmniej wymówkę do tej szybkości pod kątem panującej pogody. Najważniejszym było zniknięcie z oczu tego zgromadzenia. Zauważyli go? Niestety tak, ale nie oznaczało to kompletnej porażki. Mieli obowiązek utrzymania maski pośpiechu celem uniknięcia cięższego boju… przynajmniej na ten czas.Statystyki: autor: Qadir — 25 mar 2023, 15:52
]]>