Re: Karczma "Pod sierpem i młotem"

31
Oriker spojrzał na kelnerkę i po zauważeniu jej urody odpowiedział:
Skoro taka piękna dziewczyna się mnie pyta, to poproszę o dolewkę.-mówiąc to odwzajemnił uśmiech, skoro nie ma zleceniodawcy mały flirt nie zaszkodzi. Wyłudzanie informacji od płci pięknej zawsze było dla niego proste, cóż nie ma się co dziwić o jego urodzie, nie długo zaczną krążyć legendy.
Może przysiądziesz się na chwilkę, twoje koleżanki powinny sobie chwilę poradzić bez ciebie? W końcu ma już 17lat a jedyna kobieta z którą spędza dużo czasu to jego siostra, trochę wstyd a skoro ma wolną chwilę, trzeba ten czas dobrze wykorzystać. Nie odrywał wzroku od kobiety aby i ona nie miała za bardzo takiej okazji, jedynie czasami ukradkiem spoglądał na drzwi w oczekiwaniu na swojego zleceniodawce. Teraz okaże się na ile przyda się jego wieloletnie doświadczenie. Mimo to nadal jego myśli zaprzątał temat nowej roboty, miał nadzieję że to nie będzie zbyt "brudna" robota i w dodatku dobrze płatna. Ale pieniądze to nie był jedyny problem, po za nimi będzie musiał znaleźć bardzo wykwalifikowanego lekarza, większość nie wiedziała co dolega jego siostrze. Achh tyle problemów na jednego człowieka, życie jest okrutne.

Re: Karczma "Pod sierpem i młotem"

32
Dziewczyna dolała piwa z dzbana, ale zarumieniła się, kiedy usłyszała słowa półelfa.
- Jesteś bardzo łaskawy, mój panie, ale nie mogę sobie pozwolić na przerwę. Muszę pracować. Poza tym, mój ojciec nie lubi, kiedy spotykam się z klientami jego lokalu. Przepraszam.


Skłoniła się i odeszła, wyjawiając nieco naokoło, że jest córką karczmarza. Cóż, była ładna, nie dało się tego ukryć, ale zbyt nieśmiała, lub zbyt posłuszna, by sprzeciwić się woli ojca. Oriker został więc sam, ponownie ciągnąc z kufla długi łyk.

W pewnym momencie od stołu w przeciwległym kącie sali wstał mężczyzna w płaszczu z kapturem, który naciągnął na głowę. Przeszedł całą salę, omijając kolejne stoły i klientów, by w końcu usiąść naprzeciwko młodzieńca. Ręce położył na stół, pokazując, że nie ma złych zamiarów. Jego przedramiona chroniły skórzane karwasze, z wyszytym roślinnym wzorem. Pod płaszczem nosił kubrak z identycznym zdobieniem. Jedno spojrzenie na twarz nieznajomego i sprawa stawała się jasna - Leśny Elf.
- Oriker. Tak, z pewnością. Masz w sobie wiele z matki, w tym te oczy. Płomienne oczy. Nie może być inaczej. Jestem Vaelian z Serathi. Postawisz mi kolejkę?

Było to typowe zachowanie Elfa, żadnych słów wyjaśnień, żadnego sprecyzowania. Tejemnice, sekrety, zagadki.

Re: Karczma "Pod sierpem i młotem"

33
Echh długo nauka przed naszym bohaterem. Na całe szczęście jego odrzucone zaloty, zostały zrekompensowane pojawieniem się niezwykłego gościa, leśnego elfa imieniem Vaelian z Serathi.
Jego zdanie bardzo zaciekawiło młodzieńca ale życie nauczyło go aby nie ufać od razu. Dlatego postanowił sprawdzić go i powiedział podekscytowany.
Skąd znałeś moją matkę i czemu się mną interesujesz?-nie wiedział dużo o swojej matce, dlatego trudno będzie mu ocenić prawdziwość jego odpowiedzi, lecz w jego głowie zaczął formować się plan. Chcąc nie chcąc przywołał gestem dziewczynę z którą przed chwilą rozmawiał i poprosił o kufel piwa dla swojego rozmówcy. Podczas jego odpowiedzi cały czas utrzymywał z nim kontakt wzrokowy, podobno tak można w jakimś stopniu ocenić szczerość tej osoby. Potem zadał mu drugie pytanie:To ty jesteś moim nowym,tajemniczym zleceniodawcą?. Po tych słowach pociągnął kolejny łyk piwa. Mam nadzieję że to on, nie chcę tracić więcej czasu.

Re: Karczma "Pod sierpem i młotem"

34
Elf uśmiechnął się na widok trunku i pociągnął z niego długi łyk.
- Wychowywałem się z twoją matką. Znaliśmy się od najmłodszych lat. Niestety, nasze drogi rozeszły się w pewnych okolicznościach. Ale to opowieść na inne spotkanie. Musisz wiedzieć, że długo cię obserwuje, a jeszcze dłużej szukałem. Nie przebierasz w środkach, żeby zdobyć pieniądze na leczenie siostry. To chwalebne, ale nie tędy droga. Mam dla ciebie propozycję, ale od razu mogę powiedzieć, że to cholernie trudna ścieżka. O wiele bardziej godna twojego pochodzenia, aniżeli to, co robiłeś do tej pory.

Zamilkł na chwilę, znów popijając piwo. Oczy miał w kolorze morza i nieustannie świdrował spojrzeniem swego rozmówcę. Biła od niego pewność siebie, namacalna wręcz aura mocy. Wzbudzał respekt.

- Twoja matka była wyśmienitą łuczniczka. Jeżeli opowieści o tobie są prawdziwe, ty również odziedziczyłeś ten dar. Teraz potrzebny jest nam każdy pewny człowiek. Budujemy w stolicy siatkę wywiadowczą dla Króla Fenisteii. Chce mieć tu swoich informatorów, pewnych, niezachwianych, lojalnych. Uważam, że możesz się do tego doskonale nadać. Twoje zdolności złodziejskie mogą nam się przydać. Jest jeden warunek. Koniec z pracą jako wolny strzelec. Musisz przestać przyjmować zadania od innych i pracować tylko dla nas. Jak się na to zapatrujesz?

Re: Karczma "Pod sierpem i młotem"

35
Półelf zamyślił się, przetwarzając słowa swojego rozmówcy. Jego słowa wydają się prawdziwe, choć sam nie wiedział czemu.
Jeśli naprawdę długo mnie już obserwujesz-zaczął, mówiąc wolno aby dokładnie przemyśleć każde słowo zanim je wypowie-zapewne wiesz jaki jest mój warunek. Jest bardzo prosty, macie wyleczyć moją siostrę. Wtedy możemy zacząć od razu. Życie i zdrowie jego siostry było dla niego najważniejsze, to jedyna bliska osoba która mu została i która go rozumiała. Jego myśli odpłynęły w kierunku niezbyt długiego ale szczęśliwego dzieciństwa. Przypomniał sobie jak bawili się razem w lesie...
Odgonił je od siebie, mimo że były to jedyne szczęśliwe wspomnienia, sprawiały mu ból ponieważ zapewne już nigdy nie zazna szczęścia i spokoju. Sięgnął ręką po kufel i dopił zawartość do końca spodziewając się że rozmowa zaraz dobiegnie końca i albo przejdą do rzeczy albo ich drogi się rozejdą.

Re: Karczma "Pod sierpem i młotem"

36
Vaelian pokręcił głowa.

- Jesteśmy prostymi wojownikami, nie czarodziejami. Nasza oferta, to możliwość zarobku i wypracowania pewnych znajomości, które mogą by środkiem do celu, jakim jest wyleczenie małej. Nie mogę ci zaoferować nic ponad to.

Upił jeszcze łyk, nie spuszczając wzroku. Był twardym negocjatorem, pewnym swojej postawy, z takim zawsze trzeba ostrożnie.

- Czy dziewczynka również podobna jest bardziej do waszej matki, niż do ojca? Pytam, bo nigdy jej z bliska nie widziałem, więc pojęcia nie mam.

W karczmie robiło się coraz ciaśniej, goście wciąż napływali, a dzień chylił się ku zachodowi. Z pewnością niedługo normalna rozmowa znacznie się utrudni, ale Orkier zdawał sobie sprawę, że niczego nie może przyspieszyć, a wszystko powinien robić i mówić w najwyższej ostrożności.

Re: Karczma "Pod sierpem i młotem"

37
Młody półelf zamyślił się analizując dokładnie wszystkie czynniki. Króla Fenisteii..... powiedział cicho pod nosem, zapewne król płacił by więcej niż moi poprzedni pracodawcy. A pieniądze były mu bardzo potrzebne, leczenie samo się nie opłaci, jak by tego było mało trzeba znaleźć kompetentną osobę, która będzie się mogła tego podjąć. A jeśli elf mówi prawdę to znajomości mogłyby bardzo pomóc. Oriker już zdecydował że przyjmie jego ofertę.
Uśmiechnął się pod nosem i powiedział do elfa:Podobna to mało powiedziane, są jak dwie krople wody. Jest równie piękna co ona, gdyby nie ta choroba cały czas chodził by za nią tłum adoratorów.Przerwał na chwilę i dodał:Mój braciszek jako jedyny jest podobny do ojca. Ale to też rozmowa na inne spotkanie, mieliśmy obgadać co innego. Po rozważeniu wszystkich za i przeciw zgadzam się na twoją propozycję. Ale co miał bym w ogóle robić?-powiedział wyciągając rękę na znak umowy, lub inny elficki zwyczaj odnoszący się do tej sytuacji.

Re: Karczma "Pod sierpem i młotem"

38
Vaelian przybił ugodę, podając rękę Orikerowi. Podniósł kufel do ust i wypił do dna.

- Cóż, zadania, które ci będą wyznaczone, z pewnością mają różny charakter. Czasem coś trzeba będzie ukraść, czasem kogoś obserwować. Zdarza się, że ktoś zdradza... Wtedy i taką osobę trzeba znaleźć, złapać. Niekiedy i zlikwidować. Zwykła działalność wywiadowcza. Ty, jako półelf, nadajesz się do tego w sam raz. Jesteś, że tak powiem, po obu stronach barykady. A co się tyczy twojej siostry... Można ją zabrać do Fenisteii. Tam znajdą się dla niej odpowiednie lekarstwa i odpowiedni lekarze. Jestem pewien, że w naszym królestwie ktoś będzie mógł jej pomóc. Myślisz, że da radę podróżować? Gdybyśmy zajęli się tym już dziś, za dwa dni mogłaby wyruszyć z eskortą do domu. Prawdziwego domu. Co ty na to?


Propozycja wydawała się cholernie kusząca. Elfy znały się na leczeniu lepiej, niż pomniejsi lekarze z Saran Dun. Zdecydowanie mogliby pomóc małej. Uleczyć ją. Na samą myśl o zdrowej, uśmiechniętej i szczęśliwej siostrze Oriker poczuł w sercu ukłucie żalu i dziwną nadzieję jednocześnie.

Re: Karczma "Pod sierpem i młotem"

39
Wszystkie zadania jakie wymienił, idealnie wpasowywały się w jego wcześniejsze doświadczenia zawodowe. Po usłyszeniu jego oferty Orikerowi szybciej zabiło serce, po raz pierwszy od 10 lat poczuł że coś w jego życiu zaczyna się układać i że ma minimalną szansę na szczęśliwe życie, samo zdrowie jego siostry mogło by uczynić jego życie szczęśliwym, oczyma wyobraźni widział swoją małą siostrzyczkę biegającą z uśmiechem na ustach.

Jeśli nie będzie musiała podróżować pieszo powinna dać radę, tylko nie wiem jak zareaguje na wiadomość o tym, że tylko ona jedzie. Ale to była by dla niej wielka szansa, w Fenisteii na pewno ją uleczą, porozmawiam z nią a ty zajmij się transportem.

Mimo radości i nadziei czuł jednocześnie smutek i przygnębienie, świadomość tego że w ciągu kilku dni, rozstanie się ze swoją siostrzyczką na zapewne długi czas, rozdzierała go od środka, była to jedyna bliska mu osoba, ale jej zdrowie jest najważniejsze.

Re: Karczma "Pod sierpem i młotem"

40
- Doskonale! - Ucieszył się Elf. - Jeszcze dziś spróbuje znaleźć jakąś karawanę kupiecką, dam im do obrony naszych ludzi. Ty możesz iść i przekazać dobrą nowinę swojej siostrze. Bywaj, Orikerze!

Po tych słowach wstał i odszedł do wyjścia. Nie minęła dłuższa chwila, kiedy trzasnęły za nim drzwi karczmy. Oriker został sam. Uśmiechnięty, szczęśliwy, z prawdziwie dobrymi perspektywami na przyszłość. Jednak los się w końcu do niego uśmiechnął, jednak jest szansa na lepsze życie dla jego siostry. To się liczyło.

Już miał sam skierować się do wyjścia, kiedy próg budynku przekroczyło trzech strażników miejskich. Ubrani w skórzane półpancerze, z drewnianymi pałkami przy jednym boku i szerokimi, krótkimi mieczami przy drugim, wyglądali dość groźnie, ale jakoś nie budzili respektu.

- Cisza! - wydarł się jeden, a głosy w karczmie zamilkły na chwilę. - Szukamy półelfa imieniem Oriker. Doniesiono nam, że przebywa w tym lokalu. Który z was to on?!

Wszyscy patrzyli po sobie, ale nikt tu nie znał Orikera, zatem nawet nie mógł wskazać go palcem. Pozostawała kwestia - czy on sam się ujawni? Czego chce od niego straż miejska?
Spoiler:

Re: Karczma "Pod sierpem i młotem"

41
Wszystko zaczynało się układać, po raz pierwszy w życiu Orikera. Już miał zbierać się do wyjścia żeby porozmawiać z siostrą, ale jego plany przerwało przybycie trzech strażników, szukających go. Półelf westchnął cicho pod nosem, oni nigdy się nie nauczą, pomyślał i zaczął rozglądać się za tylnym wyjściem. Na całe szczęście usiadł niedaleko tylnych drzwi, znajdowały się po jego lewej. Choć nadal nie mógł pozbyć się dziwnego uczucia, że to nie przypadek, chyba trzeba będzie potem przepytać jakiegoś strażnika.

Poczekał chwilę aż wzrok strażników nie będzie skierowany na jego osobę i wstał cicho i podszedł w kierunku drzwi, cały czas nasłuchiwał reakcji stróżów prawa lub jej brak. Jeśli usłyszał by jakiekolwiek dźwięki świadczące o tym, że domyślili się kto jest poszukiwanym osobnikiem, biegnie bez ogródek rozpychając ludzi. Po wybiegnięciu z lokalu, stara się zgubić ewentualny pościg, w plątaninie wąskich uliczek, a po jego zgubieniu rusza w drogę do pokoju siostry, upewniając się przedtem że nikt go nie śledzi.

Re: Karczma "Pod sierpem i młotem"

42
Oriker powoli zaczął zbliżać się do tylnego wyjścia, kiedy w końcu jeden ze strażników ujrzał go.

- Ej! Ej, ty! Stój! Brać go, łapać gnojka! - krzyknął, kiedy półelf rzucił się do ucieczki.

Oriker szybko dopadł tylne drzwi i wypadł na niewielką uliczkę za karczmą. Przed sobą miał wąską drogę, prowadzącą do głównej ulicy, na której stał obszerny strażnik z pałką w rękach. Pomyśleli, żeby obstawić tylne wyjście, mocno inteligentna zagrywka, jak na straż miejską. Za sobą młodzieniec miał murek, około trzech metrów wysokości. Słyszał już tupot ciężki, wojskowych buciorów dobiegających z budynku i krzyki strażników. Byli blisko, a on musiał działać. Dla siebie i dla siostry.

Spoiler:

Re: Karczma "Pod sierpem i młotem"

43
Adrenalina zaczęła buzować w żyłach młodego półelfa kiedy wybiegał za karczmę. Widać straż uczy się na błędach ponieważ jedynego wyjścia pilnował strażnik, a przynajmniej tak im się wydawało. Oriker był bardzo dobry w znajdowaniu niekonwencjonalnych dróg ucieczki, od razu jego uwagę przykuł murek, na oko trzy metrowy. Uśmiech przemknął przez jego twarz. Pobiegł w kierunku murku szukając, dobrego miejsca do wybicia się i dobrego do złapania. Po znalezieniu ich wystarczyło tylko, wyskoczyć, złapać się, podciągnąć i przeskoczyć lekko na drugą stronę.

Oby strażników nie było za murkiem, pomyślał będąc pewnym swego planu. Od przybycia do miasta miał dziesiątki jak nie setki takich sytuacji, więc czemu tutaj miało by się nie udać. Siostrzyczko nie długo się spotkamy, mam dobre wieści-powiedział bezgłośnie, jakby myśląc że siostra usłyszy tą tajną wiadomość.

Re: Karczma "Pod sierpem i młotem"

44
Dla atlety pokroju Orikera mur o wysokości trzech metrów nie stanowił przeszkody. Zwinie odbił się od jednej ze ścian, znalazł punkt zaczepienia, po czym już był na szczycie. Zostawiają strażnika za sobą, zwinnie zeskoczył na ziemię, amortyzując upadek przewrotem. Nie czekając, pognał dalej.

Aby ułatwić sobie drogę, wskoczył na dach pobliskiej przybudówki i ruszył w ten sposób do karczmy, gdzie zakwaterował siostrę. Wiedział, że tutaj strażnicy go nie złapią. Podążał naprzód, przeskakując z dachu na dach i w ten sposób znalazł się nad aleją Złotników

Spoiler:

Re: Karczma "Pod sierpem i młotem"

45
Draud szedł szybkim krokiem przez brudną uliczkę. Poszukiwanie pracy zmusiło go do poruszania się po mniej bezpiecznych rejonach miasta. Słońce już zaszło lecz drogę oświetlały zgubione promyki, ruch na ulicach się zmniejszył lecz smród trwał nieustępliwie. Ludzie szubko mijali wojownika, czasem rzucając mu szybkie spojrzenie. Spieszyli się do swoich domostw, by bezpiecznie zamknąć się w swoich czterech ścianach.
Samotny mężczyzna pewnie zmierzał, przez coraz ciemniejsze uliczki. Wiedział, że gdzieś w okolicy znajduje się karczma, a nawet kilka karczm ale nie znał ich dokładnego położenia. Walące się drewniane domy stały coraz bliżej siebie, nadając wszystkiemu ponury nastrój.
Obrazek

Wróć do „Saran Dun”